Prorok Elizeusz nie jest pierwszoplanową postacią Starego Testamentu. Być może z powodu poniżej (2 Król. 2:23-24) opisanej przygody:
Stamtąd poszedł do Betel. Kiedy zaś postępował drogą, mali chłopcy wybiegli z miasta i naśmiewali się z niego wzgardliwie, mówiąc do niego: «Przyjdź no, łysku! Przyjdź no, łysku!» On zaś odwrócił się, spojrzał na nich i przeklął ich w imię Pańskie. Wówczas wypadły z lasu dwa niedźwiedzie i rozszarpały spośród nich czterdzieści dwoje dzieci.
A Lenin uśmiechnąłby się tylko i poszedł dalej.
Zabawną ekwilibrystykę uprawiają różne internetowe serwisy religijne. Najpocieszniej jest tutaj: żadne tam dzieci, tylko gang wyrostków. "Bóg musiał ich ukarać, gdyż inaczej postawa lekceważenia wobec Słowa Bożego i Jego proroków rozszerzyłaby się jeszcze bardziej." No po prostu trudna decyzja Starszego Pana, wybór mniejszego zła w trosce o reputację. Zresztą, jak piszą owiani duchem chrześcijańskiego miłosierdzia autorzy strony "możemy być pewni, że postawa ta nie wzięła im się z nikąd, ale zapewne wynieśli ją ze swoich domów". Dziadkowie w KPP, rodzice czytają Wyborczą, niedaleko rośnie jabłoń od ulęgałek. Inaczej do zagadnienia podchodzi niejaki o. Jacek Salij - Wszechmocny chciał przypieprzyć w bałwochwalcze sanktuarium w Betel, drogą akurat szły dzieci... na drodze prorok, przy drodze las... łatwo o tragedię. Dziecięce trupki zawsze przemawiają do wyobraźni. I ta precyzja w obliczeniach - akurat 42. Po oczku na misia.
Ksiądz Tadeusz Hanelt (z serwisu katolik.pl), najwyraźniej naoczny świadek wydarzeń, pisze: "dzieci zaczęły go wyśmiewać i rzucać w niego kamieniami". Jasne, obrona konieczna, każdy sąd by uniewinnił. Mały Gość Niedzielny odnotowuje również to wydarzenie, ale w ślad za Księgą Hioba (12:7) radzi: "Zapytaj zwierząt – pouczą". Nauczki brane bezpośrednio od niedźwiedzi nie wychodzą jednak na zdrowie.
Ks. Henryk Witczyk w Tygodniku Powszechnym wynajduje natomiast okoliczności łagodzące. Znaczy Elizeusz tylko przeklął w Imię Pańskie, nie nasłał osobiście niedźwiedzi. Niedźwiedzie sobie akurat przechodziły. A przeklęci smakują lepiej (to rodzaj marynaty). Zresztą Elizeusz kiedy indziej wskrzeszał (nie tych samych, ale wskrzeszał), więc to nie tak, że jest 42:0. Jest dokładnie 44:1 (w drugiej połowie wskrzesił dziecko Szunemitki, ale zabił ogniem z nieba dwóch pięćdziesiątników).
W każdym bądź razie, jak mawiają zazwyczaj na koniec takich opowieści... and God lived happily ever after.
PS. Wykorzystane ilustracje pochodzą z internetu (stąd i stamtąd)
9 komentarzy:
"Musieli być dorastającymi nastolatkami, o czym świadczy celność ich sarkastyzmu."
To z pierwszego linka, tego u Adwentystów. A dalej, dzięki odpowiedzi na pytanie "Kim była żona Kaina?" możemy się domyślać, czemu współczesne niedźwiedzie już tak się nie rwą do rozszarpywania grzesznych nastolatków. Zdegenerowały, jak wszystko co żyje. ("Odkąd jednak zaistniał grzech, proces degeneracji stopniowo dotknął także kod genetyczny, w którym zaczęły pojawiać się mutacje").
Drodzy, takiej gęby przyprawiliście niedźwiedziom, a przecież były niewinne. Biblię trzeba czytać, Biblię, powiadam ja Wam! "Female bears" to niedźwiedzice. I co, łyso Wam... oj, co ja gadam, zapomnijmy sprawę łysienia.
Oj trzeba czytać. W Vulgacie stoi jak byk (znaczy jak niedźwiedź): „ascendit autem inde Bethel cumque ascenderet per viam pueri parvi egressi sunt de civitate et inludebant ei dicentes ascende calve ascende calve qui cum se respexisset vidit eos et maledixit eis in nomine Domini egressique sunt duo ursi de saltu et laceraverunt ex eis quadraginta duos pueros”
Jakby miały być niedźwiedzice, byłoby "due ursae".
Nie wiem, może chodzi o to, że damy bardziej zajadłe?
Ojej, to ja przepraszam i rozpłaszczam się jako skóra niedźwiedzia. Nie umiem po łacinie i o "female bears" wyczytałem w Biblii po angielsku. Chyba jakieś mizoginistyczne tłumaczenie.
Ależ AndSolu, nie potrzebujemy Cię w salonie przed kominkiem rozpłaszczonego niczym skóra niedźwiedzia. To już raczej odpłaszcz się i usiądź wygodnie, zwłaszcza, że mamy nadzieję, że będziesz zabawiać gości rozmową.
Z niedźwiedzicami COŚ na rzeczy jednak jest. Faktycznie King James Version jak i większość starszych przekładów angielskich mówi o "she-bears". Niedźwiedzice są bodaj też w polskim przekładzie Jakuba Wujka, który niby opierał się o Vulgatę, ale w tzw. rewizji sykstyńskiej (Sixtus V uznał się za natchnionego przez Ducha Świętego i sobie z czerwonym pisakiem po tekście grasował).
A KJV (King James Version) to protestancki przekład - a wiadomo, co ci purytanie robili?!
A jak jest w oryginale?? Bo Vulgacie to w ogóle trudno wierzyć, chyba że jest się ortodoksyjnym katolikiem, zdaniem którego Hieronim wiedział lepiej ;) Mogę zresztą zapytać w najbliższym czasie zaprzyjaźnionej klasyko-hebraistki.
A w oryginale to nie wiemy, łacina to najbardziej archaiczny język, jakim jako małżeństwo dysponujemy. Małymi fragmentami też greką, ale niestety tylko współczesną. Konsultacja z klasyko-hebraistką mile widziana.
Dawniej, jak jeszcze mi się bardziej chciało, to rozwiązałem problemat jednorożców (http://docs.google.com/Doc?id=dhcpx58m_3576bvhsmb), wobec niedźwiedzi jestem bezsilny.
A w ogóle to kraśniejemy z ukontentowania, że mamy takich czytelników.
No więc ja w sprawie tych innych języków: greka ma δύο ἄρκοι (duo arkoi), ergo ewidentny rodzaj męski (panowie niedźwiedzie się okazali krwiożerczy); hebrajski ma z kolei שְׁתַּיִם דֻּבִּים, (szetim dubbim)gdzie forma liczebnika (męska, żeby nie było...), sugeruje, że rodzaj jest raczej... żeński. Ergo, że to panie niedźwiedzice wypełniły wolę bożą/prorocką. I bądź tu mądry człowieku - czy wierzyć w veritas Hebraica, czy jak Filon z Aleksandrii uznać, że tekst grecki właściwszy... :)
A tak w ogóle to czyta się bloga znakomicie... ;)
Dziekujemy! Ostatnio nawał pracy idzie u nas o pierwszeństwo z ciężkim zapaleniem oskrzeli, ale mając takich Czytelników aż się chce coś pisać. Pozdrawiamy serdecznie.
Prześlij komentarz