W zasadzie nie wiadomo, skąd wzięły się trule. Wiadomo tylko, że wyglądają jak domki hobbitów i zbudowane są z piaskowca, bez użycia cementu i zaprawy. Uważa się, że w ten sposób mieszkańcy okolic Alberobello (światowa stolica truli, tak jak Lecce jest światową stolicą baroku) unikali płacenia podatków od domów, bo takiego trula łatwo było rozebrać i postawić na nowo w razie potrzeby.
Większość truli jest rozrzucona pojedyńczo, po winnicach, gajach oliwnych i polach, natomiast w Alberobello (nazwa pochodzi od łac. silva arboris bellis) trule występują w formie zwartej. Do miasteczka dotarł konsumeryzm: większość truli jest przerobiona na sklepiki, natomiast pozostałe sprzedano Niemcom i Anglikom na domki wakacyjne. Trule nie mają znaczenia symbolicznego ani kultowego (choć jest w Alberobello kościół zbudowany w stylu truloimitacyjnym), ot ciekawostka etnograficzna. Buduje się tam tak do dziś. Aha, i nie mają nic z trollami.
O ile Alberobello przenosi turystę w krainę bajek o krasnoludkach i hobbitach, to Matera jest podróżą do krainy bajek biblijnych - miasteczko ma tego pecha, że wygląda tak, jak współcześni wyobrażają sobie starożytną Jerozolimę. Stąd wszelkie ekipy filmowe kręcące cokolwiek biblijnego zjeżdżają do Matery niczym muchy do miodu. Miejscowi najbardziej wspominają Mela Gibsona.
Jedynie Scorsese wolał marokańskie Aït Benhaddou. Może dlatego, że nie trzeba tam było maskować anten satelitarnych, szklanych okien i kratek ściekowych.
Następny odcinek (“Tomb Raiding”) już niebawem.
PS. Poprawiłem linki do zdjęć.
PS. Poprawiłem linki do zdjęć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz