niedziela, 3 lutego 2008

Panteon Mieszczuchów cz. 2

Wygrzebane w czeluściach laptopa: Pierścień Nibelunga część 2

Walkiria, czyli Nieudany eksperyment genetyczny

W końcu doczekaliśmy sie dalszego ciągu historii o paskudnych Nibelungach oraz firmie Wotan & Co. Z poprzedniego odcinka pamiętamy, ze budowlaniec Fafner zabił swego kolegę Fasolta z powodu przeklętego złota, które w zamian za pochopnie obiecana cnotę szwagierki (Freia) dał im ambitny przedsiębiorca Wotan w rozliczeniu za luksusowa wille. Złoto, jak wiadomo, brzydki parweniusz Alberyk wyłudził podstępnie od Cór Renu, a jemu z kolei skradł je tenże Wotan, z pomocą rodzinnego prawnika Loge.

W pierwszej części nie było do końca jasne, dlaczego Wotan zdecydował się w ogóle porywać na zakrojona na ogromna skale budowę willi Walhalla. Drugi odcinek rozwiewa nieco wątpliwości. Otóż, jakże banalnie, Wotana dręczyły wyrzuty sumienia wobec żony (Fryka). Nie dość, że już wcześniej wyszedł na jaw jego młodzieńczy romans z autentyczną arystokratką (Erda), to jeszcze i po ślubie nie stronił od pięknych ziemianek. Z typowo mieszczańskim podejściem do moralności, Fryka postanowiła wyciągnąć z mężowskiej niewierności wymierne korzyści. A to umieściła trójkę rodzeństwa na strategicznych posadach w rodzinnej firmie, a to – nie satysfakcjonując się najwyraźniej klejnotami i futrami – zażądała „kodu pocztowego” bardziej stosownego do nowej, wyższej pozycji rodziny.

Z Wotana może był babiarz, ale od alimentów sie nie wykręcał. Poza tym, myśląc strategicznie, zaczął z dużym wyprzedzeniem starania o przygotowanie godnego następcy na fotelu prezesa zarządu rodzinnego interesu. Ponieważ z Erdą miał same córki (Walkirie), w myśl patriarchalnych reguł burżuazji w grę wchodził jedyny męski potomek, Zygmund. Wotan skłonny był nawet zainwestować nieco czasu, by chłopca wychować (incognito, oczywiście). Pewien problem stanowił fakt, ze z potajemnego związku z ziemianka urodziły sie bliźnięta, czyli Zygmund miał siostrę Zyglindę. W czym to Wotanowi przeszkadzało, trudno stwierdzić. Ziemska córkę wyraźnie lekceważył (choć przecież córki Erdy hołubił), nie przejął się, gdy została wydana wbrew swej woli za brutalnego prostaka nazwiskiem Hunding. Dał jej w prezencie ślubnym (znów incognito) miecz, umieszczając go w pniu drzewa z zapewnieniem, ze kiedyś ktoś godniejszy sie po niego zgłosi. I tyle tatusia widziała. Stosunek Wotana do Zygmunda tez nie był pozbawiony lekkiej niechęci. Niby starał sie z chłopcem za młodu przebywać, wyuczył go na wojownika, ale większych nadziei z nim nie wiązał. Syn niby półbóg, ale jakiś taki nie dość męski („rozrzedził” sobie męskość przez dziewięć prenatalnych miesięcy w towarzystwie siostry?). Dlatego też Wotan, który czego jak czego, ale czasu miał dość, postanowił działać długofalowo.

Jak zrobić boga? Osoba będąca dzieckiem boga i bogini boski status ma niejako wrodzony. Z Fryką Wotan dzieci nie miał, z Erdą same córki. Innych chętnych do rozrodu bogiń nie było. Pozostały ziemianki. Cóż stad, kiedy dzieci z ziemianką miałyby aż połowę nieboskich genów. Tak więc zarówno Zygmund, jak i Zyglinda byli tylko półbogami. Wotan postanowił przeprowadzić pewien eksperyment genetyczny: co urodzi sie z dwojga półbogów? Wykoncypował sobie – i to bardzo źle świadczy o jego poziomie wykształcenia – że cały bóg. A że po drodze chów wsobny i kazirodztwo wśród bliźniąt? No cóż, nie ma postępu bez ofiar. Właściwie, rozumując w ten sposób, lepiej by zrobił od razu dobierając się do Zyglindy, byłoby przynajmniej trzy czwarte boga. A tak, eksperyment przypominał wysiłki hitlerowskich biologów, aby z kojarzenia krów i żubrów odtworzyć tura...

Następuje teraz szereg dyskretnie nadzorowanych „szczęśliwych zbiegów okoliczności” – spotkanie rozdzielonego rodzeństwa, uśpienie pijanego męża, porażenie nagłym afektem, wydobycie miecza z pnia oraz innego miecza z pludrów. Tempo akcji jest tak duże, że nawet gdy okazuje sie, że młodzi są bliźniętami, nie jest to w stanie ostudzić zmysłowej gorączki i przepływu materiału genetycznego. Zygmund zrobił swoje, Zygmund może odejść. Zwłaszcza, że wścibska Fryka jest zgorszona pomysłami męża i kategorycznie domaga sie zlikwidowania preparatów doświadczalnych. Wotan, w imię spokoju domowego, zgadza sie synka dyskretnie usunąć – akurat jest dobra okazja w postaci rozsierdzonego zdradzonego męża – mimo, ze miecz, który rodzeństwo posiada, teoretycznie gwarantuje bezwzględną przewagę w bitwie. Chętnie jednak zachowałby przy życiu Zyglindę (teraz w funkcji inkubatora domniemanego boga).

Pomoc nadeszła z nieoczekiwanej strony. Brunhilda, ukochana córka Wotana i Erdy, wzruszyła się na wieść o przyrodnim ziemskim rodzeństwie i postanowiła obronić je przed nielubianą macochą. Teraz Wotan mógł spokojnie udawać, że o niczym nie wie i ze akcja ratunkowa odbyła się bez jego zgody. Zygmunda bez większego żalu poświęcił, eksperyment trwał jednak po cichu dalej, gdy Brunhilda odwiodła od samobójstwa i odprowadziła w bezpieczne miejsce przyrodnią siostrę. Wotan kazał Brunhildę, niby to za kare, zahibernować, ale w sumie miał już wobec niej pewne plany na za 20 lat i niedobrze by było, żeby wtedy wyglądała jak stara ciotka. Zyglinda zrobiwszy swoje (po dziewięciu miesiącach) stała się zbędna i również została usunięta...

cdn.

Brak komentarzy: