O dwóch takich, co okradli księży
"To bardzo piękny film o prostej - ale opowiedzianej językiem najlepszych amerykańskich obrazów sensacyjnych - fabule z cudownym, wzruszającym. mądrym i jakże głębokim przesłaniem.
Oto do prywatnej wilii dwóch Bogu ducha winnych księży wdziera się pod osłoną nocy dwóch zamaskowanych, zwyrodniałych złoczyńców. Zbieżność ilościowa napastników i ofiar jest dziełem przypadku. Nie będę opowiadał w jaki sposób rabusie zaskakują naszych bohaterów, aby nie odbierać nikomu przyjemności oglądania filmu. Po bardzo wartkiej kolacji niegodziwcy kradną dwa telewizory Sony - w tym jeden 30-calowy, siedemnastowieczną ikonę w świetnym stanie, tuż po renowacji, i komplet srebrnych sztućców na 24 osoby, z brakującym raptem jednym widelczykiem do ciast. Wipiwszy kawę, rabusie odnajdują jedenaście złotych monet amerykańskich, dwa stare męskie wisiory, bogato inkrustowane opalami i rubinami, cztery pary nie używanych dżinsów Wranglera i pistolet gazowy z wkładką do puszczania sztucznych ogni. Czego nie mogli zabrać - niszczyli. Okrutne sceny unicestwiania zmywarki, pralki, a nawet lodówki, z pewnością na długo pozostaną w oczach uboższych widzów. A dramatyczne tłuczenie obiadowej części serwisu Rosenthala (cześć deserową wzięli) niechybnie znajdzie się wśród klasyki scen katastroficznych. Na koniec, kiedy w wilii nie było już nic naprawdę wartościowego - poza ukrytymi sprytnie za szafą garniturami Versace i Bossa - dranie zabrali jeszcze magnetowid i mini-wieżę oraz paręnaście tysięcy dolarów w gotówce, wsiedli do zaparkowanych w garażach - nie swoich w końcu - samochodów marki Mercedes 500 SEL i Toyota Camry i oddalili się w nieznane.
Tu nastepuje najpiekniejsza scena filmu, kiedy księża, stojąc w stłuczonej kabinie prysznicowej, zmywają z siebie brud minionej nocy, rozmawiając i płacząc. Z dialogu wynika przesłanie filmu: księży nie można okraść. Nie dlatego, ze jest to czynność wysoce niegodziwa, ale dlatego, że ich prawdziwe bogactwo, ich cały majątek jest w nich samych i w ich wierze. Piękne jest również to, ze mimo tragedii niezachwiana pozostaje ich wiara w człowieka. Kiedy dzwonią z telefonu komórkowego na posterunek - wiemy, że mimo iż dzwonią najwyżej gdzie się da, telefon odbiera człowiek.
Film konczy sie poetycko - metaforyczna sekwencja, w której jeden z księży sięga do wyimaginowanej pochwy i wyjmuje z niej niewidoczną szablę z XVI wieku. Kiedy zadaje nią cięcie - pęka guma w toyocie, prowadzonej z nadmierną szybkością przez jednego z rabusiów, w mercedesie zaś blokuje się wałek w momencie naprawde krytycznym. Widz nie ogląda skutków tych wypadków, ale wie, że to nie przypadek. Księża biorą rakiety tenisowe i idą szosą aż po horyzont. To bardzo polskie zakończenie może nie wszędzie być zrozumiałe, ale właśnie dlatego warto dać obrazowi festiwalową, międzynarodową szansę."
1 komentarz:
Przepięknie się robi. Strzelecki?
Czyżby Andrzej?
Prześlij komentarz