wtorek, 15 listopada 2011

Sagrada Familia del Pajarito


Jeden z obrazów z górnego piętra Muzeum Prado. Ostatnie chwile ptaszka, którego za chwile zdusi rączka chłopca, a truchło zostanie rzucone psu do zabawy lub na pożarcie. Rodzice widać wychowują dziecko bezstresowo, matka przygląda się z zainteresowaniem okrutnej zabawie, ojciec wydaje się zachęcać syna.

Malarz, niejaki Murillo, najbardziej znany jest ze słodkich jak budyń z soczkiem scen Niepokalanego Poczęcia. Tutaj pokazuje swoje drugie, prawdziwe oblicze.

6 komentarzy:

kwik pisze...

Jezus nie bawił się ptaszkiem. A już na pewno się nie znęcał. Wręcz przeciwnie, on tego ptaszka ożywił i teraz nie chce oddać pieskowi.

Michał pisze...

To pewno tak musiało być jak piszesz, kwiku. Już raz nam kręte ścieżki interpretacyjne naprostowałeś przecież.

kwik pisze...

No tak, ale tamto było podpisane.

kwik pisze...

Hm, a jednak może zgadłem. Stąd:
"It has been said that the bird represents redemption; the apocryphal Infancy Gospels tell of an episode in which, as a child, Jesus molded some birds out of mud and then breathed on them, making them fly."

A niesłodki Murillo jest w Teksasie.

Michał pisze...

Teksański Murillo piękny, a wcześniej nam nieznany (więc tym bardziej piekny). Muchas gracias (jak mawiają w niektórych okolicach).

Patrząc na obraz bez uprzedniego czytania co autor miał na myśli scenka wygląda na rozwinięcie pytania "Myć te, czy robić następne?" Córka z zięciem wybywają na impreze, podkukułczywszy szczeniaka babce.

kwik pisze...

Mnie najbardziej uderzyły okulary, początkowo wziąłem je nawet za dorysowane.