W 1899 r. redakcja miesięcznika „Krytyka”, właśnie założonego w Krakowie, w „austriackiej Polsce” postanowiła „przypomnieć sprawę polską opinii Zachodu, poznać o ile w osobach swych najcelniejszych przedstawicieli obznajomiony jest z położeniem narodowym i społecznym Polski, przekonać się, co o tym położeniu sądzi i jakie na przyszłość stawia horoskopy”. Rozesłała tedy do prawie pięciuset „wybitnych osobistości w dziedzinie publicystyki, literatury, nauk historycznych i społecznych, a więc do tych, którzy najwięcej wpływać mogą na opinie swych krajów” – kwestionariusz zawierający następujące pytania:
1. Czy cywilizacja polska jest obojętna lub też nie dla postępu Europy Zachodniej?
2. Czy w dzisiejszych warunkach możliwy jest rozwój prawidłowy narodu polskiego i jak sądzić należy politykę germanizacyjną i rusyfikacyjną?
3. Czy istnienie niepodległej Polski nie wpływałoby korzystnie na rozwój Europy Zachodniej?
4. Czy Polska może odzyskać swą niepodległość i jaką drogą?
Na rozesłaną ankietę wpłynęło 58 odpowiedzi, które zostały opublikowane i omówione w kolejnych numerach "Krytyki". Kilkunastu respondentów przysłało odmowę wypowiedzi, głównie argumentowaną nieznajomością spraw polskich (Zola), ale też z uwagi na zajmowane stanowiska polityczne. Na użytek czytelnika w zaborze pruskim, wspomniany już dr. Celichowski wydał w Poznaniu w 1900 (pod pseudonimem Bojan) broszurkę "Poglądy cudzoziemców na sprawę polską", stanowiącą streszczenie wyników ankiety.
Spora część wypowiedzi zawiera (sprowokowane) zachwyty nad zasługami Polski dla Europy: Polska w średniowieczu "zasłoniła Europę i zbawiła ludzkość" (chodzi o najazdy tatarskie). Drugi raz zapunktowaliśmy oczywiście pod Wiedniem, a trzeci raz (w oczach Francuzów) odciągając insurekcją kościuszkowską kozaków Katarzyny od zdławienia rewolucji francuskiej. Choć oczywiście jeden z francuskich respondentów przytomnie zauważa:
Jakże, kochany kolego, możecie zapytywać Francuzów o ich zdanie co do przyszłości Polski niepodległej? Chcecie, aby zasmucili już to Polaków, których kochają, już to Rosjan, których są sprzymierzeńcami?Z czterech odpowiedzi, które nadeszły z Anglii, trzy są, zdaniem Celichowskiego, niewarte wyszczególnienia -
Rozczarowuje Celichowskiego opinia Duńczyka Georga Brandesa, który zarzuca Polsce, że "nie służy postępowi, ponieważ zespoliła się niemal ze sprawą kościoła rzymskiego i służy sprawie rzymskiej". Ale najbardziej zabolały "zgryźliwe" uwagi Borisa Minzesa, profesora uniwersytetu sofijskiego:
Tak, mamy teraz Googla, więc możemy potwierdzić. Wróćmy jeszcze na chwilę do opinii profesora (Celichowski się zastanawiał też, czy to aby na pewno słowiańskie nazwisko):
Nasuwa się tu więc nowe pytanie: o ile Polacy po wiekowej podległości okazują się obecnie zdolni do utworzenia państwa narodowego, nie popadając w dawne grzechy w życiu państwowem? Pod tym względem przedewszystkiem ważna jest Galicja, gdzie naród polski ma stosunkowo najwięcej swobód politycznych. I właśnie tu jezuityzm i oligarchiczna arystokracya najgorsze rodzi owoce, a zachowana od wieków przepaść między Polakami a Rusinami, szerszą jest niż kiedykolwiek.
Oczywiście, komentuje Celichowski, to zaborca nas zdemoralizował, przepaść wykopana za rosyjskie ruble (?) knowaniami Metternicha. A dalej już w stylu znanym: że przecież Bułgarzy sami nie dorośli do własnej państwowości i powinni wrócić pod dawne jarzmo tureckie (za którym tęsknią jedni) lub nowe rosyjskie (za którym wzdychają pozostali).
Rozprawiwszy się z niecnymi knowaniami bułgarskimi, autor kończy optymistycznie:
2 komentarze:
Pan Celichowski popełnił błąd wysyłając same pytania. Właściwe i godne Prawdziwego Polaka było dołączenie też szlachetnie brzmiących odpowiedzi i zaznaczenie miejsca gdzie respondent miał wstawić podpis oraz datę.
Nie tak do końca, AndSolu, pan Celichowski układał ankietę. Jedynym miejscem, w którym można było takie pytania zadawać, był Kraków: zaborcy austriackiemu akurat wisiało to nacią od pietruszki. Celichowski jedynie omówił (na wszelki wypadek pod pseudonimem) wyniki kwestionariusza na użytek czytelnika w zaborze pruskim. Swoją drogą, krakowska "Krytyka" to fascynująca lektura, wrócę jeszcze do niej na blogu.
Prześlij komentarz