Na pogotowiu ratunkowym uniwersyteckiej kliniki we Floripie do dziś pamiętany jest pacjent z końca zeszłego wieku, przywieziony z wetkniętą w nieortodoksyjnym miejscu butelką Coca-Coli (nawiasem, niekiedy zastanawiam się czy przypadkiem historia o żarówce w buzi z "Języka Trolli" nie jest odblaskiem owej historii, wysublimowanym przez Musierowiczową i dostosowanym do katolickiej wrażliwości). Kłopot polegał na tym, że butelka, przed osadzeniem jej, była pusta i zrobiła się w niej próżnia (a przynajmniej podciśnienie) i wyciąganie siłą mogło wyprowadzić na zewnątrz część pacjenta. Rozbijanie butelki też z oczywistych przyczyn nie wchodziło w rachubę. I łatwo sprawdzić, że wiercenie dziury w szkle nie jest łatwe,
2 komentarze:
Na pogotowiu ratunkowym uniwersyteckiej kliniki we Floripie do dziś pamiętany jest pacjent z końca zeszłego wieku, przywieziony z wetkniętą w nieortodoksyjnym miejscu butelką Coca-Coli (nawiasem, niekiedy zastanawiam się czy przypadkiem historia o żarówce w buzi z "Języka Trolli" nie jest odblaskiem owej historii, wysublimowanym przez Musierowiczową i dostosowanym do katolickiej wrażliwości). Kłopot polegał na tym, że butelka, przed osadzeniem jej, była pusta i zrobiła się w niej próżnia (a przynajmniej podciśnienie) i wyciąganie siłą mogło wyprowadzić na zewnątrz część pacjenta. Rozbijanie butelki też z oczywistych przyczyn nie wchodziło w rachubę. I łatwo sprawdzić, że wiercenie dziury w szkle nie jest łatwe,
Żarówka w ustach krążyła jako urban legend po internecie dawno przed "Językiem Trolli", tak więc Musierowicz nie wykazała się tutaj inwencją.
Prześlij komentarz