wtorek, 11 kwietnia 2017

Ogrodnik podmiejski. (6) Ciemiężyca

Mało w Dykcyonarzu... księdza Kluka opisów równie negatywnych, jak ten:
"Korzeń tey rośliny iest ieden z bardzo szkodliwych; a stąd poznać można lekkomyślność owych, którzy z iakiegokolwiek powodu daią go na kichanie. Świeży połknięty, rozpala wargi, gardziel i żołądek: wzbudza womity naigwałtownieysze, szczkawkę, ból nieznośny w wnętrznościach, bolesny i krwawy stolec, nadęcie żywota, kurczenie członków, ból głowy, zawrot, utratę masy, ślepotę, maiaczenie, mdłości, poty zimne; i częstokroć nagłą śmierć przynosi. To zaś wszystko nie razem się dzieie i nie u wszystkich osób.(...) Ani zewnętrznie iego zażycie bezpieczne iest. Proszek w nos pociągniony nayszkodliwsze czyni kichania; na brzuchu tylko położony pobudza womity. Sok z masłem na maść roztarty co miał parszywe leczyć owce, morzył."

Te wszystkie okropności dotyczą byliny z (pod)rodziny melantkowatych, ciemierzycy (względnie ciemiężycy, bo zdaniem językoznawców obie wersje są poprawne, choć można to zakwestionować, o czym niżej). W Polsce (rzadko) występują trzy gatunki z tego rodzaju, wszystkie chronione, a nazwane od koloru kwiatów: ciemiężyca biała (Veratrum album), zielona (V. lobelianum) i czarna (V. nigrum). Zaznaczyć przy tym należy, że białą i zieloną zalicza się teraz (według obecnych propozycji taksonomicznych) do jednego gatunku, a czarna wcale nie kwitnie na czarno.

Linde w swoim Słowniku dość obficie rozpisuje się nad ciemierzycą, rozpoczynając, rzecz jasna, od skutków zdrowotnych (korzeń mocno laksuie i mocne womity wzbudza; kwiat iey zażywa się na śledzionę, na melankolią, na szaleństwo, i t.d. Ztąd żart: bibe helleborum - piy ciemierzycę - to iest toś szalony, masz muchy albo koczki w głowie). Gdy zaś idzie o pochodzenie nazwy, Linde odsyła do (staro)chorwackiego, w którym słowo chemer oznacza truciznę. Rozplęgło się to na węgierski (csömör) i inne języki okoliczne (aż do rosyjskiego - чемерицa). Ciemiężyca pasuje nam do martyrologii narodowej, w końcu prawie zawsze byliśmy ofiarami, ale pamiętajmy, że w oryginale to jednak ciemierzyca, ukorzeniona etymologicznie na południu Słowiańszczyzny.

Sprawę zresztą wyjaśnia w sposób przekonujący Bruckner (Słownik etymologiczny języka polskiego, 1927):
ciemierzyca, ‘helleborus’, zamiast dawnej czemierzycy (jak zielazo zamiast żelazo, siuty zamiast szuty); nazwana od czemieru, ‘jadu’ (którym strzały zatruwano), co my zapomnieli, ale w innych słowiańskich językach czemier do dziś ‘jad’, ‘złość’, ‘zgryzota’, np. w serbskiem. Już Potocki nazwę z ciemieniem mieszał (niby że wskutek niej »mózg pokryty ciemieniem«). Nazwę przeniesiono i na inne trujące rośliny, np. ‘scrofularia’; pisownia mylna z cie- zamiast cze- pojawia się już w 16. wieku. Czemier, ‘jad’, już znaczenie przenośne; czemier oznaczał pierwotnie tylko silnie wonne ziela, jak ‘helleborus’ właśnie, tak samo po niem. zwany, hemera (Niesswurz, u nas kichaczka), lit. kemerai: wszystkie trzy nazwy od pnia kem-, skem- (o ‘duszącej woni’), z przyrostkiem -er; i inne rośliny wonne od tego pnia przezywano, p. cząbr

Górale, bo większość polskich ciemierzyc rośnie w górach, mają na nią swoją nazwę - strzemieszyca - która nie wiadomo, skąd się wzięła (najpewniej ze zniekształcenia). Za to Czesi i Słowacy zwą tą roślinę kýchavicą, co ma związek z pierwszymi, lekkimi jeszcze, objawami zatrucia. Dla Anglików zaś, ciemierzyca to false helleborus ewentualnie corn lily.

Genezy łacińskiej nazwy rodzajowej szuka się w kichaniu właśnie, które miało, zdaniem naszych antenatów, wzmagać siły umysłowe (poprzez usunięcie z płuc 'złego powietrza' i flegmy), co miało też podkreślać prawdziwość wypowiedzi następującej po kichnięciu (a może przed? Czy wręcz w trakcie?). Czyli od verum do Veratrum; dość dęte te tłumaczenie, więc szukałem dalej. U Lukrecjusza (De rerum natura) znalazłem w komentarzach (Tomas Creech) vere atrum - prawdziwie trujący (względnie ciemny, przymiotnik ater ma wiele znaczeń). Scaliger w swoich komentarzach sugeruje, że wróże i wieszcze płci obojga zażywali ciemierzycy dla wprowadzania się w stan sprzyjający wizjonerstwu, stąd jednak Veratrum od verare (mówić prawdę).

Starożytni Rzymianie zresztą mieli bałagan w botanice, bo jedną nazwą (helleborus względnie elleborus) określali dwie zupełnie niespokrewnione ze sobą rośliny: ciemierzyce (obecne Veratrum) i ciemiernika (obecne Helleborus), a to dla podobnych medycznych efektów. Ciemierzyca jest kopalnią alkaloidów, ale ponieważ bardzo łatwo przesadzić z dawką, obecnie już nie stosuje się jej w farmakologii; dawniejsze zastosowania opisuje dr Różański na swoim portalu.

Swetoniusz pisał o Kaliguli, że kiedy ten kazał zabić któregoś ze swoich dowódców, który ośmielił się prosić o urlop zdrowotny, stwierdził ironicznie: necessariam esse sanguinis missionem, cui tam diu non prodesset elleborum (trzeba mu upuścić krwi, skoro tak długo nie pomogła ciemierzyca [względnie ciemiernik]).

Zresztą i śmierć Aleksandra Macedońskiego mogła, według niektórych hipotez, mieć związek z ciemierzycą, przy czym mogło to być otrucie (najprawdopodobniej zatrutym winem), jak również 'wypadek przy pracy' (ciemierzyca była wówczas stosowana powszechnie jako emetyk).

Ameryka Północna ma swoje gatunki ciemierzyc (Indianie używali wywaru z tej rośliny do zatruwania strzał), ale centrum biodywersyfikacji rodzaju Veratrum (wnosząc z liczby taksonów, w tym endemitów) znajduje się w Azji.

Jeśli chodzi o zastosowania ogrodowe, to nie jest to roślina oczywista. Wymaga raczej gleb wilgotnych, bardzo żyznych, stanowisk raczej słonecznych. Młode, niekwitnące jeszcze rośliny, mają bardzo atrakcyjne, “plisowane”, przypominające nieco hosty, ulistnienie. Pędy kwiatowe osiągają 150 - 200 cm wysokości i są obsypane licznymi lecz drobnymi kwiatami (górne są pręcikowe, dolne obupłciowe). Kwitnące rośliny wydzielają swoisty (to taki eufemizm), intensywny zapach. Jeśli już którąś polecać do ogrodu, to ciemierzycę czarną, a to dla niezwykłego, brunatnego koloru kwiatów. Dobra w tle naturalistycznych rabat; jako roślina soliterowa efektowna w czasie kwitnienia, ale liście szybko żółkną i brązowieją po kwitnieniu, a czasem i w trakcie.

Zapylana przez różne owady - muchówki, motyle, także pszczoły (lecz w dużych stężeniach pyłek jest trujący dla pszczół; daje też trujący miód, ale najczęściej pierwszą i jedyną jego ofiarą są pszczele ule).

W naturze rośnie zwykle na wilgotnych, słonecznych łąkach, często nad brzegami strumieni i potoków. Toleruje też nieco mniej wilgotne gleby, ale wtedy cofa się w półcień (brzegi lasów, polany), czy nawet cień.  Spośród krajowych gatunków, najczęściej spotykana jest ciemierzyca zielona, występująca w miarę często w Karpatach i Sudetach, rzadziej na niżu. Ciemierzycę białą spotyka się w Bieszczadach i na Lubelszczyźnie. Najrzadsza, i krytycznie zagrożona jest ciemierzyca czarna; znana tylko z dwóch stanowisk w Polsce, obydwa na Roztoczu.

1 komentarz:

prezio pisze...

Czy Pan się zatruł?