sobota, 5 września 2020

Uroki dawnej prasy (29)

 z Wiednia d. 8. Kwiet.

Wszystko myśli uciekać z Wiednia. Jeżeli w poniedziałek nie wznidzie lepsza nadzieia pokoiu, Cesarzowa, Arcy-Xiażęta i Arcy-Xieżniczki udadzą się do Pragi. Cesarz zostanie tu zaś aż do ostatniego momentu. Nayważnieysze papiery maią także bydź przewiezione do Pragi. Bardzo wiele cudzoziemców wyieżdża tu ztąd dziś. Fury do Pragi bardzo są drogie.

To zbliżanie się francuzów okropne w wszystkich umysłach czyni wrażenie i dlatego każdy życzy aby dwór nasz zrobił pokoy ieżeli republikanie skłonić się do niego zechcą. Prawda to iest niezawodna, że pokoy zrobiony na placu bitw nieszczęśliwych byłby poniżaiącym; ale iezeli nie nastąpi, co nas czeka? Oto spustoszenie kraiu i stolicy. Oprócz tego nie widać, aby poddani Austryaccy mieli ochotę do powstania w massie.

Obwieszenie. 

Pokazuią sie w tey Prowincyi fałszywe dwuzłotówki, które po następuiących znakach naylepiey poznać się daią, iako to: 1) Wyrażony ieft na nich rok 1767 i litera menniczna B. 2) Oprócz posrebrzenia powierzchownego nie maią żadnego znaku srebra lecz tylko składaią fię z miedzi i półmetalu. 3) Maią formę dobrych dwuzłotówek i podługtych są lane. 4) Litery, liczby i przyozdobienie iako też portret bardzo źle i niegładko wyrażone. 5) Potarłszy ie brzegiem, lub też napiłowawszy cokolwiek, pokazuje się zaraz żółtawy do miedzi podobny kolor. 6) Brzegi są pilnikiem narzynane, a dlatego bardzo nierówne. 7) lżeysze są ośmą częścią łuta od dobrych dwuzłotówek. 8) Wziąwszy ie w ręce, tak się wydaią iak gdyby mydłem lub iaką tłuftością namazane były. Przestrzega się zatem Publiczność o tych fałszywych dwuzłotówkach. W Poznaniu, dnia 10. Kwietnia roku 1797.  Kamera JK.Mci Woyskowa i Ekonomiczna Pruss Południowych.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.04.26 Nr 33]

piątek, 4 września 2020

Uroki dawnej prasy (28)

z Poznania d.16. Kwiet.

Dzisieysze wiadomości z Wrocławia donoszą, że dnia 6. Kwietnia Francuzi byli tylko odlegli o 20 mil od Wiednia tudziesz że dwór Cesarski z wielu obywatelami oddalił się z tej stolicy.

od granic Moskiewskich d. 31. Marca

W Paulowsku okazał Cesarz tamteyszemu regimentowi grenadyerów swoie naywiększe ukontentowanie podczas parady za odprawioną dobrze musztrę i udarował każdego prostego żołnierza kieliszkiem gorzałki i 1 rublem. 

z Salzburga d.1.Kwiet.

Wiadomo iest, że francuzi życzyli sobie mocno opanować Tryest. To życzenie spełniło się iuż.

z Inspruck d. 31. Marca.

Nasze położenie ani się pogorszyło ani polepszyło.Generał Kerpen rozłożył się między Mittewald i Sterzing. Tuteyszy arsenał iest zupełnie wypróżniony. Starą i nową broń, wszystko to chłopi zabrali. Generał Kerpen za słaby iest aby mógł nieprzyiaciela atakować dlaczego lękamy się bardzo, bo ieżeli nieprzylaciel przeprawi się przez góry Brenner, Inspruck można uważać za stracony.

z Wiednia d. 8. Kwiet.

Wczoray wydana tu została przez rząd tuteyszy następuiąca proklamacya.

„Ponieważ okoliczności wymagaią tego przeto Cesarz Jmć raczył rozkazać aby wszyscy cudzoziemcy bez różnicy w przeciągu 3. dni oddalili się z tuteyszey stolicy do Czech, Morawi i i Galicyi gdzie wolno im iest bawić się po miasteczkach."

z Augszburga d. 6. Kwietnia.

Wszystko się źle dzieie. Nie masz zgody między generałami a chłopi pozwalaią sobie wszystkiego.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.04.22 Nr 32]

czwartek, 3 września 2020

Uroki dawnej prasy (27)

Od granic Moskiewskich d. 18. Marca.

Stosownie do rozkazu Imperatorskiego nie wolno teraz iest panom dawać służącym ubiorów strzeleckich i trzymać huzarów nadwornych. Wszystkie azardowne gry po publicznych mieyscach i bilardach maią bydź w przyszłości zakazane.

Pana Zielińskiego(*) wypuszczonego z niewoli który pod Kościuszką służył uczynił Cesarz Jmć swoim adiutantem.

z Medyolanu d. 23. Marca.

Przy wkroczeniu woysk francuzkich do kraiow dziedzicznych cesarskich wydał Buonaparte do woysk swoich następuiącą odezwę.

„Zdobycie Mantui ukończyło kampanią, która wam nadała wieczne prawa do wdzięczności oyczyzny. Zwyciężyliście w 14 bataliach i 70 potyczkach, zabraliście przeszło 100,000 niewolników, wzięliście nieprzyiacielowi 500 armat polowych, 2000 dział fortecznych, i 4 mosty na łyżwach. Kontrybucya zawoiowanych kraiów żywiła, odziewała i opłacała armią przez całą kampanią. Oprócz tego posłaliście ministrowi skarbowemu 30 milionów dla zasilenia skarbu narodowego. Wzbogaciliście Muzeum paryzkie 300 sztukami osobliwości starych i nowych Włoch, które czas trzech tysięcy lat ledwoby mógł wyprowadzić. Podbiliście naypięknieysze okolice Europy. Ale nie wszystko ieszcze uczyniliście. Wielkie przeznaczenie czeka was ieszcze. Oyczyzna pokłada w was swoie naydroższe nadzieie i spodziewa się że pokażecie się daley bydź iey godnymi." (Na końcu tey odezwy napomina żołnierzy aby szanowali religią, zwyczaiei  własność obywatelów. Mówi także o wolnością która do dzielnego węgierskiego narodu poniesioną bydź ma i grozi domowi austryackiemu zruceniem go ze stopni teraznieyszey iego potęgi.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.04.19 Nr 31]

(*) Nie jestem w stanie ustalić, którego Zielińskiego, być może Aleksandra, być może Jana Rufina, Norberta lub Józefa.

środa, 2 września 2020

Uroki dawnej prasy (26)

Obwieszczenie. 

Na mocy nakazu zwierzchności, fontanna kamienna przed ratuszem stoiąca ma bydź wyporzadzona, lecz nie inaczey, tylko przez tego który naymniey za takowe wyporządzenie żądać będzie, przeto termin licytacyi na dzień 19. 22. 25. miesiąca tego, zawsze o godzinie 11 przed południem przed JP. Schönfeld radźcą na ratuszu tuteyszym wyznacza się. W Poznaniu, dnia 11. Kwietnia roku 1797. Magistrat JK. Mci Poznań.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.04.15 Nr 30]

wtorek, 1 września 2020

Uroki dawnej prasy (25)

 od granic Moskiewskich, d. 21. Marca

Na roskaz Cesarza musi każden powóz albo sanki zatrzymać się gdy trafi na iadącego Cesarza. Męszczyzna powinien wysięść z karety albo sanek na ziemię i pokłonić się, Damy zaś powinny otworzyć drzwi chcąc niby wysiadać, i pokłonić się w powozie. Ale ieżeli napotkaią Cesarzową, powinny i damy z powozów wysiadać.

Z Austryi piszą, co następuie

Dwa szwadrony kawaleryi naszey częścią porąbano na sztuki, częścią w niewolą zabrano. Dostało się także 3 Austryackich generałów w niewolą. Woluntaryuszowie tyrolscy popisywali się dobrze. Ale generał Kuen, który kommenderował dywizyą tych ochotników wpędzony został ze swoim korpusem miedzy skały i podobno z nich niewyratuie się iuż.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.04.12 Nr 29]


poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (24)

 A tymczasem pod Raciborzem...



Nowiny Raciborskie, nr 36/1896

niedziela, 30 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (23)

od granic Moskiewskich, d. 18. Marca

Bywszy maior polski Spensberger, o którym powiadaią, iż posiada wielkie talenta woyskowe, wchodzi w służbę pewney neutralney potencyi.

Niemcewicz, który z Kościuszką do Ameryki udał się, chce powrócić w przyszłości do swoiey oyczyzny(*).

z S.Vito d. 28. Lutego

Fanatyzm krwi pragnący zapalił ludzi prostych i nierozsądnych w kraiu naszym, gdzie zawsze spokoyność panowała, gdzie municypalność iuż była ustanowiona i rozkazy Buonaparty uskutecznione. Zbuntowani opatrzywszy się w oręż porwali się na Francuzów.

Natychmiast kolumna republikanów nadciągnęła, roziątrzony zwycięzca położył trupem znaczną liczbę insurgentow i kray ten cały wystawiony był na rabunek. Dowódzcy buntu uciekli.

z Włoch, d. 14. Marca

Buonaparte wyniósł rozmaitych żydów w Ankonie do godności członków municypalności. Ludzie zamyślali rabować tamteyszych bogatych żydów, ale Buonaparte wziął ich pod swoią protekcyą.

z Wiednia d. 22. Marca

Między tuteyszym dworem, Londynem, i Petersburgiem biegaią znowu częste kuryery.

Obwieszczenie.

Przy teraźnieyszey łagodney przybliżaiącey się porze roku wszystkim właścicielom ogrodów tuteyszych przypomina się aby niezwłocznie do obierania i wyczyszczenia ogrodów swoich z wąsiąnek pod karą 2. talarów przystąpić nieomieszkali. Nade wszystko zaś zaleca się onym, aby iak naypilnieyszą dawali baczność na okazuiące się wąsiąnki krężne i aby te natychmiast wytępić starali się. W Poznaniu dnia 6. Marca.1798(**). Magistrat J.K.Mci Pruss Południowych.

Obwieszczenie.

Gdy ieszcze rożne flinty i szable, podczas insurrekcyi oddane na Ratuszu tuteyszym w schowaniu znayduią się, i przez właścicielów należycie do nich legitymować się mogących ieszcze nie odebrane zostały. Donosi się zatym ninieyszym obwieszczeniem do ogólney wiadomości, aby właściciele wzmiankowani w przeciągu czterech tygodni względem odebrania tey broni przy należytey legitymacyi u Registratora Viebiga codzień rano od godziny 9.do 10. po południu od 3. do 4. na Ratuszu tuteyszym zgłosić się raczyli, po upłynieniu bowiem tego czasu wszystka nieodebrana broń iako zepsuciu tutay podległa przezwięcey datność przedana bydź ma. W Poznaniu dnia 9. Marca 1798(**). Magistrat J.K. Mci Pruss-Południowych.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.04.08 Nr 28]

(*) - Owszem, powrócił jak zamierzał [vide biogram]

(**) - Błąd drukarski, chodzi o rok 1797

sobota, 29 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (22)

Wypis z listu z Petersburga, d. 10. Marca

Paweł I Imperator nieustaie w niespracowaney troskliwości czynienia odmian we wszystkich częściach wielkiey rządu budowy. Nic nieuchodzi przed iego przenikaiącym wzrokiem, wszędzie wdziera się bystre oko tego samowładzcy. Nawet cierpiącą ludzkość w naypodleyszych chatach obdarza on często w cichości swoią bacznością. Także publiczna pobożność nieunikła iego troskliwości, i z tąd to pochodzi ów rozkaz, że wszystkie szynkowne domy podczas nabożeństw zamknięte bydź mają.

Święto trzech Krolów obchodzone było tego roku w Petersburgu z większą uroczystościąniżeli w latach przeszłych. 20,000 ludzi assystowało tey uroczystości, z ktorych każdy udarowany był od Cesarza 1 rublem. Oprócz tego rozdawane były kołacze, gorzałka, i chleb między pospólstwo i woysko.

z Werden d.16.Marca.

Dziś w południe przybyła tu wcale niespodziewanie francuzka dywizya strzelcow konnych składaiąca się z 80 ludzi pod kommendą generała Simon, otoczyła tuteysze opactwo należące do Rzeszy, i wszystkie wniyścia. Druga dywizya została się za mostem między tuteyszym miastem i Kettwig. Generał roskazał zgromadzić Konwent, i żądał na mocy ordynansu generała Hoche, którego kopią zostawił 400,000 liwrów. Konwent odwoływał się na protekcyą Króla Pruskiego, za którą mu opactwo co rok 800 talerów płaci; zastawiał się tym, iż woyny z Francyą nie wiedzie, bo Król iego kontygent zastępuie; na koniec odwoływał się i do tego, że Werden zaięte iest linią demarkacyiną. Ale to wszystko nic nie pomoglo. Generał, którego przyiemne postępowanie osobiste na wszelkie pochwały zasługuie, nie chciał mieć żadnego względu na te zarzuty i wziął 5 księży w zakład do Düsseldorff. Przeciwko temu przypadkowi protestował się także porucznik Pruski Rydzewski(*) kommenderuiący woyskami demarkacyinemi w Werden, zwołany na żądanie generała do opactwa, i oświadczył potym, iż gwałtowi ulegać musi. Lecz generał francuzki i na to żadnego względu niemiał, dał iednak opactwu świadectwo własną  ręką pisane względem tey protestacyi.

Wiadomo ieft, iż to opactwo ma zakłócenie z Królem Pruskim o niektóre prawa. Ale mimo to udało się ono iednak z zupełnym zaufaniem doJK.Mci, żądaiac konwencyonalney protekcyi, i bronienia zbroyną ręką linii demarkacyiney, która w rozległości na połtory mili drogi rozciągaiącey się zgwałconą została.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.04.05 Nr 27]

(*) Niestety preussische Lieutenant von Rydzewski znany jest (internetowi) tylko z nieskutecznej interwencji w opactwie; zdumiewająca niesprawiedliwość, zwłaszcza jeśli porównamy go z powszechnie rozpoznawanym dziedzicem pruskim.

piątek, 28 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (21)

z Lwowa, d. 11. Marca

Wielu woiażerów powiadaią, że Subow sprawuiąc interessa rządowe za życia Imperatorowey, samowładnie a po części i despotycznie postępował sobie. Niepozwolił on nigdy żadnemu człowiekowi przystąpić do Czarowey, który nie był ubrany podług pewney przepisaney formy. Ale teraz uchylono to iest wszystko, i każdemu poddanemu w iakieykolwiek bądź odzieży przyznane iest prawo mówienia ze swoim Monarchą.

Rozgłoszona tu po kilka razy wiadomość, że teraznieyszy nowy Cesarz moskiewski iuż nie żyie, zdaie się tylko bydź pogłoską, maiącą za fundament przyczynę nieukontentowania magnatów, których powaga podczas iego rządu bardzo obostrzona iest. Bo ta sama okoliczność, iż każdemu wolno osobiście przełożyć swoie proźby Monarsze, wkłada na wielkich Panów nadto wielki hamulec, co ich samowładnościom zakłada tamę, i przywraca małym prawo bydź znowu człowiekiem.

z Hamburga, d. 23. Marca

Wiadomość o spisku ułożonym na życie Imperatora Moskiewskiego nie ma żadnego fundamentu prawdy.

z Londynu d. 6. Marca

Jakożkolwiek wylądowanie Francuzkich galerowych więźniów w Xiestwie Wallii małą się rzeczą zdawało, pociągnęło iednak za sobą przykre bardzo wypadki, gdyż pierwsza o tym pogłoska sprawuiąc postrach w umyśle ludu po całey Anglii wpływ wielki miała do smutnego losu banku Londyńskiego do czego także przyczyniła się pożyczka, którą minister chciał od nieiakiego czasu zaciągnąć, przez co papiery bankowe wiele w swym kredycie utraciły, i powszechnie utrzymywano; że się bank głośno przeciw dalszemu prowadzeniu woyny oświadczył.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.04.01 Nr 26]

czwartek, 27 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (20)

z Londynu, d. 6. Marca (przez Paryż)

Wiadomość o zwycięztwie generała Jervis nad flotą hiszpańską ożywia na nowo anglików odwagę, i dopomaga rządowi do przywrócenia kredytu publicznego, który iuż ginąć zaczął. Spodziewamy się, iż Entuzyazm, który się przy tey okoliczności we wszystkich klassach obywatelów pokazał, wyrwie przecie Anglią z przepaści, w którą ią niedostatek pieniędzy wtrącił.

Dnia 26. Lutego wyszedł roskaz gabinetowy do banku publicznego, aby przestał wypłacać gotowych pieniędzy do nieiakiego czasu. Przez to rząd dał poznać, iż obawia się niedostatku pieniędzy na potrzeby państwa, ponieważ każdy, lękaiąc się o przyszłość rzeczy, żądał koniecznie swoich pieniędzy z banku nie w papierach,ale w brzmiącey monecie.

Uwiadomienie.

Nayiaśnieyszy Pan łaskawie raczył cło od kosów i nożow w Komorach na pograniczu Szląskim i ku nowey Marchii leżących, porównać z cłem, które na samych granicach kraiowych i ku wschodnim i zachodnim Prussom się bierze; cło więc od takowych rzeczy dotychczas 7 1/4 d.pol. wynoszące na 4 dobre fenygi za każdą sztukę się stanowi. Co publiczności handluiącei się podaie do wiadomości.W Poznaniu, dnia 13. Marca roku1797. Kamera Królewska Woienna i Ekonomiczna w Prussach-Południowych Poznań

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.03.29 Nr 25]

środa, 26 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (19)

Obwieszczenie.

Wykazało się to z doświadczenia, iż z strony Policyi staranność około ochędostwa ulic ile możności dana była, bez przykładania się bynaymnieyszego od obywateli do kosztu takowego. Ponieważ zaś na wydatek ten istotnego nie masz funduszu, i lubo wsie mieyskie błoto z miasta bez żadney wywozić opłaty obowiązane są, braknie atoli zawsze na pomocnikach, którzy by błoto na kupy zgarniali; niebędą przeto właściciele kamienic i domów zapewne poczytywać to sobie za uciążliwość, kiedy (co i w każdym mieście dobrą rządzącym się Policyą jest wprowadzone) ninieyszym wzywaią się obwieszczeniem: ażeby przez sługi swoie bruki nie tylko od kamienicy lub domu aż do rynsztoku, gdzie ludzie zwykli chodzić, ale też i za rynsztokiem aż do połowy ulicy dwa razy w tydzień zamiatać, i błoto na kupy bliskie rynsztoku ogarniać kazali, aby niezwłocznie wywiezione bydź mogło; tym więc końcem słudzy Policyini zamiatanie ulicy chędożyć mianey właścicielom kamienic lub ich zastępcom donosić będą. Obywatel porządek lubiący, urządzenie takowe, iako istotny na zdrowie ludzkie, a osobliwie w mieście tuteyszym znacznie zaludnionym wpływ maiące, ze wszech miar pochwali. Ażeby zaś nieprzywykłych ieszcze do dobrego porządku, do tym ściśleyszego ustawy teraźnieyszey przyprowadzić zachowywania; stanowi się zatym na każdy ulicy, za uczynionym zawiadomieniem, niedopełnieniu przypadek kara talera iednego, która bez wszelkich okoliczności na opieszałego ściągnięta zostanie. W Poznaniu, dnia 8. Marca 1797. Direktorium Policyi Miasta JK.Mci Poznań.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.03.18 Nr 22]

wtorek, 25 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (18)

z Warszawy, dn. 7. Lutego

W początku Czerwca spodziewamy się tu Króla Pruskiego, który przytomny będzie rewii, która się tu odprawić ma.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.03.15 Nr 21]

poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (17)

 z Petersburga, d. 5. Lutego

Podpułkownik Baturyn, któremu generał-feldmarszałek hrabia Suwarow z swoiey woli dał abszyt, zwrócony nazad do służby: gdyż według ustaw nikt nie ma tey władzy prócz samego Imperatora, wyiąwszy tylko, gdy woyska są za granicą. Podporucznik pułku Orenburskiego Fedosiejow, za śmiałe gadanie o wolności, do sądu kryminalnego oddany został.

z Włoch, d. 19. Lutego

Generał Buonaparte maszeruie do Rzymu bez wszelkiego oporu. Woyska papiezkie pierzchaią przed nim wszędzie, a polityka, którą Buonaparte lud przez Xięży uiąć umie, słabi odwagę obywatelow, którzy i bez tego tchórzowaci są.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.03.11 Nr 20]

niedziela, 23 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (16)

 z St. Petersburga, d. 13. Lutego

Generał Apraxin otrzymał naganę od Cesarza, iż wysłał kuryerem unterofficyera w swoich prywatnych interesach, a unterofficyer został degradowany na prostego żołnierza. Także feldmarszałkowi Suwarow naganiony został postępek, iż wysyłał woyskowe osoby za interesami prywatnemi.

z Lwowa, d. 12. Lutego

Feldmarszałek Graff Suwarow został uwolniony ze służby przez Cesarza Moskiewskiego, iak twierdzi o tym wielu podróżnych iadących z Wołoszczyzny. Przyczyną tego bydź ma, iż do nowych odmian w woysku stosować się niechciał, bo tracił przez nie swoią nieograniczoną moc udzieloną mu przez nieboszkę Cesarzową. Powiadaią, że gdy mu od Imperatora patent uwolnienia ze służby woyskowey przyszedł, namawiał wielu officyerow, do wyiścia ze służby Molkiewskiey, iakoż wielu iuż to uczyniło. Teraz czekać potrzeba, czyli Suwarów do odpowiedzialności pociągnionym nie będzie za to.

z Paryża, d. 21. Lutego

Powiadaią, iż generał Buonaparte roskazał spalić piękne miasto Cezena w Romanii, mieysce urodzenia się teraźnieyszego Papieża za to, iż obywatele tamteysi, przyiąwszy Lombardskich grenadyerow bardzo grzecznie, wyrżnęli ich większą część w nocy.

z Konstantynopola, d. 10 Stycznia

Oziębłość między francuzkim ambasadorem i posłem Szwedzkim Muradgea d'Ohson zdaie się iż ustała, i pierwszy w tych dniach odwiedzał drugiego.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.03.08 Nr 19]



sobota, 22 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (15)

 od granic Moskiewskich, d. 7. Lutego

Imperator rospuścił całą gwardyą rycerską, która składała się z 70 naymaiętnieyszych i naypięknieyszych młodych szlacheckich kawalerów, i odprawiała swoią służbę na pokoiach nieboszki Cesarzowey. Monarchini sama była kapitanem, a Xiąże Potemkin porucznikiem. Gwardyści byli równi w randze porucznikom innych regimentów. Ich uniform był naybogatszy w całey Europie. Mieli oni bowiem na piersiach i plecach lane srebrne tarcze, na których wyrażony był orzeł moskiewski złoty. Na botach mieli pręty srebrne szeroko na 3 palce, które dostawały aż do kostkow. Na kolanie i pod kolanem szły blachy srebrne szerokie na palec i ostrogi z tego samego metalu. Na głowie szyszak srebrny z piórami strusiemi, i srebrny grzebień we włosach. Rzymień od karabina i ładownica mała obite były prawie całe srebrem, i ozdobione srebrnemi łańcuszkami.

W Rydze do miasta samego wkwaterowany został regiment grenadyerow Peterzburgskich składaiący się z 4000 ludzi, ponieważ Cesarz chce, aby officyerowie i żołnierze przez obcowanie z obywatelami nabrali więcey oświecenia, i stali się polerownieyszymi.

Synowie Popów maią być brani w przyszłych czasach do żołnierzy.

List gończy.

Imieniem Franciszek, człek wzrostu dobrego, włosów ciemno-żółtawych, długo obciętych,wąsa takiegoż, twarzy mierno pucowaty, około trzydziestu lat maiący, po polsku się nosi w dwóch surdutach chodzi, zwierzchni surdut ciemno szary z guzikami przerobianemi, drugi spodkiem granatowy z guzikami stalowemi, w czapce z baranem siwym szerokim. Mieni się zygarmistrzem który po dworach reperuie zegary. Dnia 28. Lutego czyli z ostatniego Wtorku na wstępną Środę w nocy okradłszy pewnego Pana iako gospodarza w Poznaniu na ulicy Wrocławskiey pod Nrem 283. zabrał temuż Panu całą garderobę polską i bieliznę gospodarzowi cenę angielską rożnego gatunku, także obicia damaszkowe i inne rzeczy, kto go złapi lub doniesie zwierzchności na ratusz obiecuie tenże Pan nadgrody 15.talerow.

Uwiadomienie.

Kupiec pewny w tych dniach tu przybyły ma wszelakie Tureckie towary na sprzedanie, mianowiciey wyzinę bardzo przednią i świeżą. Chtący co z składu iego kupić mogą się udać do kamienicy w rynku pod Nrem 74.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.03.04 Nr 18]


piątek, 21 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (14)

z Mediolanu, d. 7. Lutego

„Armia Francuzka wchodzi do Państw Papiezkich, która wierna będąc tym maxymom, ktore wyznaie, protegować będzie Religią i lud rzymski.

Art 1. Każda wieś lub miasto, w którym naprzybliżanie się armii francuzkiey w dzwony na gwałt uderzą, zostanie natychmiast wpopiół obrócone, a członki wszystkie magistratu rozstrzelane. 

Art 2. Gromada, na ktorey gruncie francuz będzie zamordowany, będzie ogłoszona w stanie woyny, dokąd wysłana zostanie kolumna ruchoma, która zabierze zakładników i nałoży nadzwyczajną kontrybucyą.

Art 3. Xięża i słudzy religii, pod iakimkolwiek oni będą nazwiskiem, będą mieć protekcyą od woysk francuskich, i będą zachowani w stanie w iakim się znayduią, jeśli sprawować się będą podług prawideł Ewangelii, ale ieżeli będą pierwszemi do przestąpienia ich, tak obchodzić się będą z nimi po woyskowemu, i karani zostaną bardziey i przykładniey nad innych obywatelow."

(podp.).Buonaparte.


[Gazeta Południowo-Pruska 1797.03.01 Nr 17]

czwartek, 20 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (13)

 z Petersburga, d. 24. Stycz.

Cesarz nieprzestaie pracować około uszczęśliwienia państwa i wykonania planu, który przedsięwziął. Nayważnieisze urządzenia iednak niezdaią się bydź nowościami, ale raczey przywróceniem starego. Policja iest bardzo czynną.

Wypis z listu z Mitawy, d. 22. Stycz.

Dnia 20 przyszłego miesiąca oczekuią tu króla Polskiego. Jego świta ma bydź bardzo liczna. 300 koni stoi gotowych dla niego na każdey poczcie. Imperator Moskiewski posłał mu 100,000 rublów na podróż do Petersburga.

z Augsburga, d. 3. Lutego

Listy z Tyrolu datowane dnia 30. Stycznia donoszą co następuie: "Wczoraj przybyła do Inspruck sztafeta z tym okropnym doniesieniem, iż po ataku pod Brentonico pięć razy powtarzanym, który Cesarscy tyleż razy odparli, udało się nakoniec Francuzom przy szóstym ataku porazić zwątlonych Austryaków."

z Wiednia, d. 4. Lutego

W Królestwie Węgierskim cyrkuluie odezwa kobiet prowincji Scharosche zachęcaiąca niewiasty innych prowincyów królestwa, aby zaciągały się do regimentów dla obrony oyczyzny. Tey odezwy osnowa iest następuiąca. "Ponieważ zdaie się, iż teraźnieysza woyna pożeraiąca taki wiel dzielnych żołnierzy nie tak prętko ukończoną zostanie, a niewiasty nie tylko nieczynnymi bydź niechcą, ale owszem postanowiły ofiarować krew swoią, i życie własne za oyczyznę, przeto wzywaią się wszystkie, a osobliwie te, których mocna konstytucya ciała na odważnego żołnierza zdatnymi czyni, aby łączyły się wspólnie z niewiastami prowincyi Scharosche, dla uformowania regimentu i ofiarowania się na usługe oyczyzny i obrony granic."

z Wiednia, d. 5. Lutego

Wiemy iuż, co było istotną przyczyną naszych klęsk we Włoszech. Oto zdrada odkryła nieprzyiacielowi nasze plany, a woyska też przytym niechciały się bić.

Publicandum

Wszystkim tuteyszym ogrodów i gruntów posiadaczom ninieyszym obwieszczeniem przypomina się, obieranie drzewa z wąsionek, gdy takowa baczność dla wszystkich iest dobrem, spodziewać się potrzeba, że nikt a mianowicie ogrodów posiadacze zaniedbywać iey niebędą. Przeciwnie zaś każde zaniedbanie obierania takowego, na co pilna baczność dawana będzie, nieochybniey karze 5. talerów podpadnie. W Poznaniu dnia 18. Lutego roku 1797. Magistrat Miasta JK. Mci Poznań.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.02.22 Nr 15]



środa, 19 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (12)

 od granic Moskiewskich, d. 28. Stycznia

Dobra bywszych polskich Niewolników Państwa i Emigrantów, które przez Nieboszczkę Cesarzową generałom Romanzow, Souwarow, Repnin, Fersen, Soubow i t.d. darowane były, powrócone zostały ich przeszłym właścicielom. Szewc Kiliński znany z polskiej Insurekcyi i kupiec Kapostas powracaią do Warszawy, i czekaią tylko na granicach paszportów pruskich.

z Inspruck, d. 26. Stycz.

Co się tyczy armii Cesarskiey i naszych strzelców we Włoszech rozumieliśmy dotychczas że wiadomości, które do nas dochodziły, samemi wieściami były. Lecz teraz przekonaliśmy się, z łzami woczach że to wszystko prawda czegośmy niechcieli wierzyć. Urzędownie nic nam ieszcze nie doniesiono, ale tyle tylko wiemy, iż przy naszych południowych granicach nie naylepiey się rzeczy maią.

z Manheim, d. 4. Lutego

Przytomność arcy-xcia Karola pod Hünnigen przy dobywaniu szańców przedmostowych pociągnęła za sobą nayszczęśliwszy wypadek. Zaraz wnocy po przybyciu iego to iest dnia 31. Stycznia rospoczęła się równo z dniem nayżywsza kanonada. Dnia następuiącego to iest dnia 1. rano wysłali Francuzi officyera do arcy-xcia, poczym ustała kanonada, a kapitualcya zawartą została, która podobna zewszystkim bydź ma do kapitulacyi twierdzy Kehl. Dnia 2. Francuzi ustąpili z szańców. Już przysposobiono 2000 chłopów dla zrównania ich z ziemią.

z Paryża, d. 1. Lutego

Scana Ruchoma, którą Rzeczpospolita Francuzka, a zwłaszcza Paryż reprezentuie codzień woczach baczney Europy, i która przez swoie poruszenie równie gwałtowne iako i odmieniaiące się zadumia spektatora naioboiętnieyszego, wystawia nam dziś konspiracyą kontrarewolucyiną  ułożoną przez Royalistów, która wkrótce wybuchnąć miała, ale szczęśliwym zdarzeniem odkrytą została.

z Londynu, d. 26. Stycz.

Gdy flota francuzka płynęła do Irlandyi zabrano ieden statek transportowy francuzki, na którym znaidował się powóz generała Hoche, który reprezentuią teraz w Kinnsale ciekawym spektatorom za pieniądze. Właściciel, który go kupił, zarobił iuż kilkaset funtów szterlingów.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.02.18 Nr 14]

wtorek, 18 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (11)

z Konstantynopola d. 26. Grud,

Polski graf Ogiński wyiechał tu ztąd po ośmiomiesięczney tu bytności, maiąc wprzod rozmaite konferencye z francuzkiem ministrem i iedne konferencyą z Dragomanem porty. Posłowie Moskiewski i Cesarski nie mogąc bydź oboiętni na iego tu przytomność donieśli natychmiast swoim dworom o odieździe grafa Ogińskiego, który podług pewnych wiadomości do Paryża udaie się.

od Wisły, d. 26. Stycz.

Król Polski ma stanąć dnia 6 lutego w Petersburgu i mieszkać będzie w pięknym pałacu Orłow, który powiększey części z marmuru budowany iest. Powiadaią, że krótko tam zabawi się. Mówią iż znaiduie się wiele Polaków w St. Petersburgu którzy na przybycie Króla czekaią.

Wiadomości z Petersburga donoszą, iż Kościuszko ofiarowanych mu przez Cesarza 1500 gospodarzy i roczney pensyi 6000 rublów nieprzyiął, ale przyiął tylko dane mu pieniądze na podróż.

od granic Moskiewskich, d. 26. Stycz.

Bywszy polski marszałek koronny Graf Moszyński okradziony został w swoim Domu w Wiedniu, którego w nocy zbroini naszli rabusie. W samych kleynotach uczynili mu szkody na 60,000 dukatów, oprócz pieniędzy gotowych. Iest to rzecz zastanowienia godna, iż temu grafowi iuż po drugi raz udaie się uniknąć śmierci, bo w roku 1793 w Warszawie wyprowadzony był iuż na plac śmierci, i tylko nawałnica wielka, która rozpędziła pospółstwo dała sposobność prezydentowi Zakrzewskiemu ratowania marszałka koronnego.

z Wiednia, d. 28. Stycz.

Z Rzymu piszą, iż Papież prosił przez awego nuncyusza w Madrycie dworu hiszpańskiego, aby za swoim pośrednictwem wyrobił mu pokoy u Francuzów, lecz otrzymał wcale niespodziewaną odpowiedź od niego, to iest, że wcale mieszać się niechce  do interessów dworu Rzymskiego.

od granic Włoskich, d. 25. Stycz.

Wiadomości o klęskach armii Włoskiey Cesarskiey potwierdzaią się niestetyż!

z Sztokholmu, d. 27. Stycz.

Wczoray wieczorem przybył tu z Petersburga uwolniony ze swoiey niewoli sławny Polski generał Kościuszko, iadąc przez Finlandyią. Zdrowie iego iest bardzo nadwerężone. Ten wielki bochatyr nim wyiechał z Petersburga otrzymał od Cesarzowey bardzo bogaty upominek na pamiątkę.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.02.15 Nr 13]


poniedziałek, 17 sierpnia 2020

niedziela, 16 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (9)

Od granic Moskiewskich, dnia 8 stycznia

Powiadaią iż Król Polski do Grodna iuż więcey niepowróci, tudziesz zapewniaią, iż go czeka nowe przeznaczenie. O generale Koszciuszce donoszą ieszcze z Petersburga co nastepuie.

Gdy uwolniony został, zaprowadził go Cesarz sam do Cesarzowey i reprezentuiąc go całey familii Cesarskiey, która się z nim przeszło godzinę bawiła. Zdrowie tego generała zdaie się bydź bardzo nadwerężone, bo gdy do Cesarza poyść chciał kazał się wnieść sługom z powozu przez schody pałacu.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.02.04 Nr 10]

sobota, 15 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (8)

 Z Petersburga, dnia 2 stycznia

Miłość, którą sobie nasz nowy Cesarz zaraz przy wstąpieniu swoim na Tron ziednać potrafił, powiększona została szczególniey przez dowody pamiątki swego oyca pełnych uszanowania, którego kości z muru klasztornego wydobyć kazał, dla złożenia ich obok Katarzyny przy zwłokach swoich przodków.

W kilka dni po wstąpieniu swoim na Tron roskazał zaprosić Metropolitę do siebie. Ten gdy przyszedł, Cesarz [...] rzekł do niego: - Słuchay! Oycze wielebny, życzyłbym sobie mocno, aby zwłoki oyca mego złożone bydź mogły w tuteyszey fortecy iako grobie wszystkich Cesarzów. metropolita między innemi zarzutami przytoczył, że tam tylko ukoronowane głowy spoczywają. jeżeli tylko o to idzie, odpowiedział Cesarz, niechay cię to nic nieobchodzi, ia ukoronuię sam mego ojca. [...]

Bywszy Król Polski spodziewany tu wkrótce, ponieważ iuż iest w drodzę do Petersburga.

Między Polakami wypuszczonymi zniewoli przez Cesarza Moskiewskiego znayduią się także dway współczłonkowie bywszey najwyższey polskiey narodowey rady, Kiliński i Kapostas, który wprowadził polskie assygnaty. Kościuszko otrzymał od Cesarza w darowiźnie 60 000 rublów. Powiadaią, iż znaydujący się w Cesarskiey niewoli polacy także uwolnionymi bydź maią, między któremi iest bywszy Podkanclerzy Kołątay i Xiądz Piatoli, pierwszy iest w Ołomuńcu, drugi w Pradze.

[Gazeta Południowo-Pruska 1797.02.01 Nr 9]

piątek, 14 sierpnia 2020

Uroki dawnej prasy (7)

 Z Kadyksu, dnia 18 grudnia

Na mocy wyszłego roskazu królewskiego muszą wszyscy poddani hiszpańscy niezwłocznie pokazać, co winni są poddanym angielskim.

Z Hamburga, dnia 13 stycznia

Gdy zabrany w niewolę francuzki porucznik, który wysłany był z 6 ludźmi na rekognikowanie brzegów Irlandyi zapytany był przy wachtparadzie od officyerów angielskich, iak mu się woyskowa muzyka tuteysza podoba? odpowiedział, iż dobra iest dla uśpienia żołnierzy. Ale ieżeliby kto chciał bydź ożywiony chwała i odwagą, niechay tylko posłucha marszu Marsylskiego.

Powiadaią, iz Kościuszko uda się do Ameryki przez Szwecyą.


[Gazeta Południowo-Pruska 1797.01.28 Nr 8]

wtorek, 3 marca 2020

Z dala od domu (20) - Laos i okolice

W lutym wybraliśmy się do Laosu - ale podróżowaliśmy ruchem konika szachowego (przez Budapeszt i Seul), co skrupulatnie na bieżąco opisywaliśmy, a teraz hurtem publikujemy na blogu.

1. Dlaczego Laos?
2. Przystanki i popasy
3. Vang Vieng
4. Równina Dzbanów
5. Luang Prabang i okolice
6. Południe Laosu
7. Vientiane; kulinaria i podsumowanie
8. Powrót

A zdjęcia są tutaj.

sobota, 25 stycznia 2020

Z dala od domu (19) - Śliczniejsza niż cebry Lubonia

Na święta i Nowy Rok wyjechaliśmy do Libanu i Jordanii, co sprawozdawaliśmy bliskim i przyjaciołom na bieżąco, a teraz w formie zwartej publikujemy na blogu. Voila!

L1. Wstęp
L2. Dolina Bekaa
L3. Na północ od Bejrutu
L4. Południe
L5. Jeszcze dalej na północ
L6. Libańscy święci
L7. Bejrut
L8. Podsumowanie. Kulinaria

J1. Amman
J2. Petra i okolice
J3. Szlakiem Mojżesza
J4. I koniec (Jerash, The Jordan Museum. Podsumowanie. Kulinaria)

Zdjęcia libańskie

Zdjęcia jordańskie


czwartek, 28 listopada 2019

Ogrodnik podmiejski (16). Suchy cień


Ogrodniczym świętym Graalem (jednym z, ale niemal tak ważnym jak wyhodowanie niebieskiej róży) jest znalezienie byliny, która tolerowałaby tzw. suchy cień, to znaczy rosłaby zadowalająco w warunkach niedostatku zarówno światła, jak i wody. A przy tym jeszcze przedstawiała sobą jakieś wartości ozdobne.

Pomińmy tutaj geofity i efemeroidy zasiedlające runo leśne - najniższe piętro lasów liściastych (zawilce, przylaszczki, kokorycze, złocie i ziarnopołony), bo to jest zupełnie inna bajka: nam chodzi o rośliny zajmujące tę niszę przez cały sezon wegetacyjny (a nie o oportunistów, którzy kombinują jak cykl życiowy zamknąć zanim drzewa rozwiną liście).

Kandydatem niemal idealnym jest tutaj liriope szafirkowate (Liriope muscari), ma nawet dodatkową zaletę (zimozieloność), która bywa też jej wadą, przynajmniej w Polsce. Ta niska (około 40 cm), jednoliścienna bylina spokrewniona ze szparagami występuje we wschodniej Azji (Japonia, Korea, Chiny). Jej purpurowo-fioletowe kwiaty pojawiają się późnym latem i przypominają kształtem kwiatostany szafirków (stąd nazwa gatunkowa, zarówno po polsku, jak i po łacinie). Jesienią i na początku zimy rośliny zdobią czarne jagody. Niestety na nieosłoniętych od wiatrów stanowiskach liriope ma tendencje do przemarzania. Dużo szkody wyrządza także ostre słońce na przedwiośniu (ta nieszczęsna w naszym klimacie zimozieloność - ziemia zmarznięta, korzenie śpią, a słońce zmusza liście do transpiracji i fotosyntezy).

Innym dobrym pomysłem jest cyklamen bluszczolistny, zwany także neapolitańskim (Cyclamen hederifolium), pochodzący, jak sama nazwa wskazuje z basenu Morza Śródziemnego. Tutaj dodatkowym walorem są późno rozwijające się kwiaty (w naszych warunkach od września do listopada) o różnych odcieniach różu. Potencjalnym kłopotem (oprócz niepełnej zimotrwałości w klimacie Polski) jest zapewnienie dobrego drenażu w miesiącach zimowych - każda stagnująca woda szkodzi. Bardziej dostosowany do naszych zim jest kwitnący latem cyklamen purpurowy (Cyclamen purpurascens), którego naturalny zasięg zahacza o Polskę (dwa izolowane stanowiska w Sudetach). Pochodzący z Małej Azji cyklamen dyskowaty (Cyclamen coum) jest bardzo atrakcyjny z uwagi na porę kwitnienia (przedwiośnie), ale najbardziej delikatny spośród gatunków możliwych do uprawy w gruncie.

Warto rozważyć też paprocie, zwłaszcza te najodporniejsze na suszę, jak paprotnik szczecinkozębny (Polystichum setiferum) czy różne gatunki z rodzaju nerecznica (Dryopteris), albo po prostu nasza krajowa paprotka zwyczajna (Polypodium vulgare). Warto mieć na względzie, że - gdy już się przyjmą i rozgoszczą - potrafią być bardzo ekspansywne, więc czasami lekarstwo okazuje się być gorszym od choroby. Uwaga ta dotyczy również roślin używanych często jako “zastępczy trawnik” w miejscach, gdzie ten prawdziwy nie dałby sobie rady: podagrycznik (Aegopodium), runianka japońska (Pachysandra terminalis), dąbrówka rozłogowa (Ajuga reptans), czy też jasnota plamista (Lamium maculatum).

Rzadko natomiast spotykane w naszych ogrodach - i godne wszelkich poleceń - są rośliny z rodzaju Epimedium. Nie ma  on przedstawicieli we florze Polski, więc i polska nazwa rodzajowa - epimedium - jest kalką łacińskiej. Pochodzenie i znaczenie nazwy jest niejasne - Linneusz pożyczył ją sobie od Piliniusza (epimedion: Historia naturalis, ks. XXVII, rozdz. 53), słusznie konstatując, że skoro nie można już ustalić jaką roślinę opisywała, to jest do wzięcia i recyklingu. Ładną legendę, że oznacza ona coś ponad (epi-) przeciętnego (-medium) można nawet wyjaśnić tym, że kwiaty wyrastają ponad niewysokie liście - ale to już całkiem współczesna racjonalizacja. Za to angielski ma wiele nazw dla epimedium, mniej lub bardziej poetyckich, zaczynając od barrenwort (ten termin sugeruje roślinę leczniczą - wort rosnącą na nieużytkach - barren) poprzez nawiązujące do wyglądu kwiatów bishop's hat (biskupią mitrę) i fairy wings (skrzydełka wróżki), aż do horny goat weed (wszystkie kozy są rogate, więc chodzi tu raczej o kozę podnieconą) - co wreszcie objaśnia te lecznicze właściwości epimedium (tak, chodzi o ziołową viagrę). Język niemiecki wyjątkowo poetycki, nazywa epimedia Elfenblumen (kwiaty elfów).

Epimedia to byliny należą do rodziny berberysowatych (Berberidaceae), charakteryzujące się czterokrotną symetrią kwiatów (cztery zewnętrzne i cztery wewnętrzne działki okwiatu, cztery zaopatrzone w ostrogi płatki kielicha i cztery pręciki). Linneusz nie miał wielkiego wyboru - gatunkiem typowym został jedyny europejski przedstawiciel rodzaju, epimedium alpejskie (Epimedium alpinum), rosnące w zachodnich Bałkanach i na Półwyspie Apenińskim, na północy zasięgu dochodzące do Austrii. Gatunek ten ma znaczenie ogrodnicze jedynie jako forma wyjściowa mieszańca Epimedium x rubrum (wbrew nazwie kwiaty są raczej różowe niż czerwone) powstałego w Belgii połowie XIX wieku ze skrzyżowania z dalekowschodnim gatunkiem Epimedium grandiflorum (tutaj nazwa nie kłamie, kwiaty są relatywnie duże, a przynajmniej największe spośród epimediów). Ten gatunek, jego liczne odmiany i mieszańce jest bardzo odporny na suszę.

Wiek XIX to czas, w którym europejscy botanicy coraz śmielej eksplorowali zasoby flory Azji, a zwłaszcza dopiero otwierających się na Europejczyków Chin i Japonii. Wiele ze sprowadzonych stamtąd gatunków epimediów zadomowiło się w europejskich ogrodach, a niekiedy zostało wykorzystane do krzyżowań. Rodzaj liczy niemal 70 gatunków, większość z nich występuje w chińskiej prowincji Syczuan, niektóre z nich zostały odnalezione i opisane dopiero pod koniec ubiegłego stulecia. Dalekowschodnie gatunki to raczej wciąż pole dla hobbystów i specjalistów; należy pamiętać, że niektóre z nich lubią podłoże wapienne, inne zaś, wręcz przeciwnie, kwaśne.

W powszechnym obiegu ogrodowym znajdują się przeważnie mieszańce międzygatunkowe i odmiany o nieznanym szerzej pochodzeniu. Na Kaukazie, w Anatolii i Iranie rośnie epimedium pierzaste (Epimedium pinnatum), które też radzi sobie dobrze z suszą. Skrzyżowane z E. grandiflorum dało mieszańca Epimedium x versicolor (epimedium pstre - znane w kilku odmianach barwnych. Epimedium warlejskie (E. x warleyanum) to mieszaniec E. rubrum i E. pinnatum.

Królewski Ogród Botaniczny w Kew wydał w początku naszego wieku monografię "The genus Epimedium and other herbaceous Berberidaceae including the genus Podophyllum" pióra Williama Stearna, która do dziś jest ostatecznym kompendium wiedzy botanicznej i ogrodniczej w zakresie (między innymi) epimediów.

Rozmnażanie epimediów jest dość banalne - przez podział, po kwitnieniu albo wiosną, przed rozpoczęciem wegetacji. Gatunki azjatyckie i ich mieszańce najczęściej nie wiążą żywotnych nasion w naszym klimacie. Co do odporności na suszę - chyba są jednak trochę przereklamowane; przynajmniej przez pierwszy sezon wegetacyjny, dopóki się nie przyjmą, wymagają stabilnie wilgotnego podłoża. System korzeniowy jest zwarty, ale dość płytki; mogą więc tracić liście w okresach suszy, ale zazwyczaj później je regenerują.

W kontekście suchego cienia mówi się często o hostach - ale moje doświadczenia są nie do końca zachęcające (być może to kwestia wyboru odpowiednich odmian). Nieźle radzą sobie w takich warunkach naparstnice (Digitalis), żurawki (Heuchera) i "żurawkopodobne" (Heucherella, Tiarella). Czytałem też o ciemiernikach (Helleborus), ale trochę szkoda byłoby mi robić takie eksperymenty z moją populacją.

Cóż, jeśli zmiany klimatu będą nadal przyspieszać, niektórzy zainteresują się roślinami bagiennymi, albo wręcz wodorostami, ale większość ogrodników będzie musiała porzucić rośliny ozdobne i zająć się produkcją żywności w warunkach stepowych względnie pustynnych. Pomidory będą udawać się znakomicie - tym, których stać będzie na wodę do ich podlewania. Ale to już zupełnie inny temat.

poniedziałek, 25 listopada 2019

Wieszczów w Poznaniu wizyty


Uniwersytet Poznański nosi od roku 1955 imię Adama Mickiewicza, choć za patrona mieć powinien Adama Mühla, bo takim nazwiskiem wpisanym do pruskiego paszportu posługiwał się w Wielkopolsce nasz wieszcz, zmierzający jakoby do Warszawy, by przyłączyć się do powstania listopadowego. Poeta o powstaniu dowiedział się w grudniu 1830 w Rzymie, ale jakoś niespiesznie się zbierał do wyjazdu (hagiografowie piszą o problemach natury finansowej, dezinformacji rosyjskiej dyplomacji, ale też półgębkiem wspominają, że “były to miesiące beztroskiej rozkoszy i upajania się cudami natury i sztuki; miesiące zgłębiania religijnych uczuć, które w Mieście Wiecznem tak się spotęgowały, że myślał chwilowo Mickiewicz o przystąpieniu do stanu duchownego”).

W końcu jednak (a to już kwiecień 1831) Mickiewicz wybrał się do… Paryża, gdzie jakoby miał przyłączyć się do tworzącego się oddziału, który szwedzkie statki miały desantować na litewskim brzegu. Niestety, znów knowania Kremla dały się we znaki: Szwedzi zaczęli domagać się zapłaty, i to z góry, więc cały misterny plan spalił na panewce, a oddział się rozwiązał (być może zresztą nigdy nie istniał). Trzeba było, niespiesznie, przemieszczać się lądem, i tak przez Würzburg, Lipsk i Drezno, w połowie sierpnia 1831 dociera do Poznania. Poeta zatrzymał się w Hotelu Berlińskim przy ul. Wilhelmowskiej (nieistniejący obecnie budynek na rogu współczesnych al. Marcinkowskiego i ul. 23 Lutego) - ale tylko na kilka godzin, bo przestraszył się panującej w mieście cholery i czym prędzej wyjechał na prowincję. Odwiedził potem jeszcze Poznań później (w grudniu i w styczniu 1832), a to dla rozmów z wydawcami i drukarzami. 

Większość jednak swojego czasu spędzał wśród wielkopolskiego ziemiaństwa, medytując nad (nie)możliwością przekroczenia granicy zaborów, a w wolnych chwilach oddając się zajęciom swoich gospodarzy: polowaniom, flirtom, ucztom, i podawaniem dzieci do chrztu. Przy jednej z tych ostatnich okazji proboszcz Mellerowicz zanotował w księgach parafialnych w Wyskoci: dopełnione zostały obrzędy chrzestne dnia 20 września 1831. Obecni przy tem byli urodzony Mickiewicz, iuvenis pulcherrimus (młodzieniec przepiękny) wówczas Polski Poeta […]”. Jak widać kler katolicki to koneserzy urody męskiej nie od dziś, zastanawia jednak przysłówek “wówczas” (z braku interpunkcji nie do końca wiadomo do czego się odnoszący, choć sława poetycka chyba jest bardziej trwała niż uroda).

Adam Turno zanotował w swoim dzienniku: “Tu (w Łukowie) poznałem naszego sławnego poetę Miczkiewicza (sic!): brunet, oczy ciemno-zielone, włosy czarne, nos piękny, a że nosi po parysku brodę, więc się wydaje, jak uczony żyd.  Fizyonomia nic nie pokazuje, często zamyślony a rzadko wesoły, liberalista wielki, głęboko uczony, po niemiecku, francusku, angielsku, włosku, grecku i łacinie jak po polsku w rozmowie bardzo mocny. Lubi bardzo grać w arcaby i dla tego po kilka godzin graliśmy ze sobą, jesteśmy równej mocy. Nie lubi, aby mu dać album do wpisywania, lub też wiersze deklamować. Jako tak uczony jest bardzo skromny; lubi zwyczaje narodowe aż do przesady. Uważał, aby w czasie Wigilii Bożego Narodzenia jedzono na sianie, aby słoma w kącie stała, żeby gwiazdka na włosie wisiała. Lubi tylko potrawy narodowe: barszcz, kapustę, kiełbasy, czerninę, kluski i t. d., wszystko to wciąga do narodowości. Jest nabożny, żegna się, siadając i wstając od stołu, bywa na nabożeństwach: jest przyjemny, gdy go się pozna; pięknie opowiada swe przygody. 

Nie wiadomo, kiedy dokładnie i z jakiego powodu Mickiewicz wyjechał z Wielkopolski; w marcu 1832 był już w Dreźnie. Z biblioteki Józefa Taczanowskiego w Choryni zabrał ze sobą Mickiewicz do Drezna (i tam zostawił) “Słownik Języka Polskiego” Lindego. W listach z Paryża już pisanych, wzmianki o tym słowniku znajdujemy: 28 stycznia 1833: "Odeszlij Lindego Taczanowskiemu bez zwłoki do Horyni (sic!), bo on strasznie, słyszę, gniewa się za Lindego. Proszę Cię jeszcze raz, Lindego wyszlij. Zosi (zapewne: Taczanowskiej, chrześniaczce swej) uściśnienie serdeczne". - Powtórnie, w liście z dnia 20 kwietnia 1833: "Czy odesłałeś Lindego Taczanowskiemu?" - Wreszcie raz jeszcze, 23 maja 1833: "Nie odpisałeś mi, czy Lindego w Poznańskie odesłano; bardzo mi to cięży na karku". 

Co do zaś pobytu Juliusza Słowackiego w Poznaniu, to oddaję głos Marcelemu Motty i jego “Przechadzkom po mieście (Poznaniu)” z 1889:

“Słowacki przybył tu najpierw, w samym początku rozruchów czterdziestego ósmego. Znałem go już z Paryża i dwa razy się z nim widziałem w restauracyi klubu polskiego, gdzie mu moją osobistość pan Teodor Morawski przedstawił; lecz bliższéj styczności między nami nie było, ponieważ wkrótce potem gdzieś wyjechał, a późniéj porozumiewanie się z nim stało się trudne dla tych, którzy w gorączkowym Towianizmie rozkoszować nie mogli. Tutaj, w Poznaniu, spotkałem się z nim kilkakrotnie i nie dziwiłem się, że mnie z początku nie poznał. Ja, po sześciu latach niewidzenia, mało co zmiany w nim dostrzegłem. Trochę się podstarzał i piersiowe cierpienie nieco się wyraźniéj w nim uwydatniało, ale była to taż sama figurka niewielka, szczupła, niepozorna, o ruchach niespokojnych, z ciemnym, jeszcze dość długim włosem, z nosem wydatnym, z okiem raz zamglonem, to znów jasno przejrzystem i błyszczącem. Z pozoru nikt nie byłby mógł odgadnąć, że to wielki poeta; niejeden, przechodząc koło niego, byłby myślał, że jakiś skromny kancelista albo kupczyk. Dopiero w rozmowie sprawiała jego osobistość całkiem inne wrażenie; sposób mówienia, modulacye głosu, dziwne spojrzenia, nagle rzucane myśli objawiały coś nadzwyczajnego. Co do nastroju ducha był równie takim, jakim go widziałem w Paryżu; przez Towianizm wszakże wzmogła się w nim jeszcze wrodzona wybujałość fantazyi i wydawała się czasami chorobliwą. Otóż, gdy raz rozmawialiśmy przy nim z niedowierzaniem o kierunku, który wypadki wziąć mogą i o zamiarach tutejszego rządu, zwłaszcza iż władze do Kernwerku [cytadeli] wpuścić naszych nie chciały, a nawet ściągały do niego wojsko z prowincyi, przerwał Słowacki mówiącemu, wołając: „Panie, kozikami Kernwerk zdobędziem, tylko wiarę mieć trzeba. Przechodząc dzisiaj z rana przez plac Bernadyński ujrzałem mnóstwo maluczkich chłopców musztrujących się; widzicie, że już na dzieci duch zstępuje!“

Słowacki nie znalazł wśród miejscowych zrozumienia dla swojej doktryny militarnej . Rozczarowany, napisał wiersz “Vivat Poznańczanie!” i wyjechał z miasta (do Wrocławia). Rok później już nie żył.

VIVAT POZNAŃCZANIE!

Gotują się na powstanie —
Pobłogosław Panie Boże,
Tak jako kaczki za morze
Wybierają się — na wroga
Już! już! vivat Poznańczanie!

Potrzeba pierwej, mospanie,
Obliczyć wielu nas stanie
I na koniach i bez koni,
I trzeba zakupić broni
I haj! vivat Poznańczanie!
  
Obliczyli i bez sprzeczek,
Co jest w Polakach nielada,
Że kupić broni wypada,
Broni na takie powstanie
Aż całych trzydzieści beczek.

Toż to są ludzie, mospanie,
Prawdziwe swiatu lamparty,
Gdy się bić to nie na żarty,
To nie muchy bić na ścianie
Lecz łby! — vivat Poznańczanie!

Toż to ludzie w Bożostanie,
A pełni są ekonomii,
Bo chociaż chcą autonomii,
To mają też i poznanie,
Że źle jak broni nie stanie.

Toż to jest, mospanie, sliczny
Do polskiej dawnej natury
Przylew: mysł filozoficzny,
Mysł filozoficzny, który
Radzi — ostrożnie i z góry...
    
Wprawdzie jakiś tam półgłówek
Krzyknął na radzie wojennej,
Że można broni kamiennej
Użyć — albo dubeltówek,
Chciał zdradzić — szelma półgłówek.

Przez warty obluzowanie
Smielszy, ów syn sukisynów,
Radził dostać karabinów
I zaraz zacząć strzelanie
I ruch. — Vivat Poznańczanie!

Na szczęście Zygmunt Krasiński w swoich podróżach omijał Poznań i Wielkopolskę.

wtorek, 6 sierpnia 2019

Z dala od domu (18) - Wietrzne miasto


Do Chicago nie trafiłabym, gdyby nie odbywajca situtaj konferencja. Konferencja jest w Lewis University, połoonym o jakąś godzindrogi od miasta, wic na zwiedzanie zostaje mi jeden dziei dwie słabe półdniówki. Pierwsza z nich słaba z powodu koniecznoci dolotu i wydostania siz lotniska O’Hare do centrum. Takiego chaosu organizacyjnego: kolejka do „immigration” ma z 1000 osób, tymczasem dwupokładowy samolot Lufthansy z Frankfurtu lokalni bagaowi rozładowali metodna zwał (wszystkie walizki leżą na wielkiej kupie), bilet na metro mona kupiwyłącznie w maszynie, która nie bierze banknotów o nominałach wyszych ni20$, a przy uyciu karty kredytowej domaga si(tak, na lotnisku) numeru kodu pocztowego w USA. Jakoudaje mi sikupiten bilet, wsiadam do metra zadowolona, e niedługo bdw hotelu. A gdzie tam! Po przejechaniu kilku stacji pocig staje. Roboty drogowe. Wszyscy pasaerowie, wraz z bagaami, kierowani sdo autobusów zastpczych – po kilku kondygnacjach wskich schodów. Autobus jedzie jakie20 minut do nastpnej stacji, gdzie cała procedura powtarza siw drugstron. Dotarcie do hotelu trwa bite dwie godziny.

Samo centrum nie jest jednak bardzo rozległe. Mieci je tzw. Loop (czyli ptelka – utworzona przez zbiegajce situ z rónych stron linie metra). Metro nosi tu zresztnazw„L”, od słowa „elevated”, czyli podwyszony. Wiele linii porusza sibowiem na eliwnych wiaduktach ponad ulicami, a tylko niektóre jedżą pod ziemi.

Konferencja (cykliczna, co 2 lata w innym miejscu) powicona jest powieci gotyckiej i pokrewnym sztukom – Chicago całkiem dobrze nadaje sina gospodarza, bo (jeli wie sichoodrobino jego historii) to miasto jest dość przeraajce. Powstało na malarycznych mokradłach „wykupionych” od Indian w pocztkach XIX wieku. Od pocztku przemysłowe i długo pozbawione ambicji kulturalnych, stało siorodkiem przetwórstwa zboa (ponoto tutaj wymylono elewatory i to one były pierwszymi „drapaczami chmur”) oraz misa (gigantyczne, zmechanizowane rzenie zainspirowały jakoby Henry’ego Forda do budowy fabryki samochodów). Panował wszechobecny smród, brud, ndza, choroby i wanie etniczne – bo do miasta cignęły wszelkie mniejszoci (Niemcy, Szwedzi, Polacy, Latynosi, ydzi, Irlandczycy, Włosi, Azjaci itd.), które rzadko kiedy yły ze sobw zgodzie. Kiedy w 1871 roku wikszość centrum spłonęła w jednym z najwikszych poarów miejskich stulecia, obwiniono o to Irlandczyków. Była nawet cała historia o tym, jak to krowa pewnej pani O’Leary przewróciła latarnii spowodowała katastrof(po latach ustalono, e winna nie była włacicielka krowy, ale złodziej, który zakradł sido obory po mleko). Plusem tej sytuacji było to, e Chicago mona było (a nawet trzeba) szybko odbudowa. Pomoc spływała z całego kraju, a nawet i spoza niego – królowa Wiktoria osobicie wysłała 8000 książek, aby w Chicago wreszcie utworzono bibliotek.

Odbudowa poszła nadspodziewanie sprawnie. Pojawiły siwysokociowce w stylu eklektycznym – przypominajce zamki i gotyckie katedry stojce na wysokich skałach. Wytyczono miejskie parki, które do dzistanowijednz wikszych atrakcji miasta. W latach midzywojennych wzrosła znacznie populacja, w tym kolorowa. Chicago stało sijednym z miejsc „Czarnego Renesansu” w muzyce (jazz, blues i gospel), literaturze i sztuce. Juw 1879 roku załoono Art Institute of Chicago – jedno ze wspanialszych muzeów wiata (a Ameryki to na pewno) powiconych sztuce. Niestety, te czasy to równieprohibicja i wyrosłe z niej gangi. Lata 20. XX wieku to okres ulicznych strzelanin z policji wojen gangów, takich jak zorganizowana przez Ala Capone „Masakra dnia w. Walentego” w 1929 roku.

Co warto zobaczypodczas krótkiej wizyty w Chicago? Ja zdecydowałam sina zwiedzenie Art Institute (2,5 godziny, a mona i znacznie dłuej) – muzeum posiada imponujckolekcjsztuki europejskiej (właciwie wszystkich epok od antyku, ze szczególnie dobrym wyborem dzieł Impresjonistów), a take amerykaskiej (must see to kapitalny i zabawny „American Gothic” Granta Wooda, „Nighthawks” Edwarda Hoppera, czy „Portret Doriana Graya” Ivana Albrighta). Do tego przemylany wybór sztuki innych kontynentów (trafiłam np. na ciekawwystawpokazujc, jak w XIX w. Japoczycy przedstawiali Ameryki Amerykanów w swoich grafikach).

Sprzed frontonu muzeum, ozdobionego rzebionymi lwami, startowała słynna droga 66, o czym zawiadcza stosowna tabliczka. Samo muzeum połoone jest w pasie parków cigncych siwzdłujeziora Michigan. Warto zobaczyciekawe fontanny: wielkjak weselny tort fontannBuckingham, secesyjnfontannPiciu Jezior, czy całkiem nowoczesnCrown Fountain, na której co chwila wywietlajsitwarze mieszkaców miasta (niekiedy „pluj” wod). Tuobok (tew części zwanej Millennium Park) znajduje sijeden z ulubionych symboli miasta, czyli „Fasolka” (oficjalnie Cloud Gate) – wielka rzeba/brama przypominajca kroplrtci, albo włanie srebrnfasolk. W parku jest też ładna część botaniczna, okoliczne wieowce ładnie kontrastujz rolinami.

Warto teprzejść siefektownMagnificent Mile w stronrzeki. Wzdłuwody biegnie przyjemna cieka spacerowa, a po samej rzece pływajwycieczkowe łódki. Piechotda sidojść do portu dla aglówek, a nieco dalej do Navy Pier, molo z wesołym miasteczkiem i innymi atrakcjami (niestety, ta najciekawsza dla mnie, czyli muzeum witray Tiffaniego, od paru lat jest zamknita).

Wybrałam siza to do miejsca, gdzie kilka dzieł Tiffaniego mona wciąż zobaczy. To Richard H. Driehaus Museum mieszczce siw pochodzcej z przełomu XIX i XX wieku rezydencji bogatego bankiera. Zrekonstruowane wntrza dajpojcie o Gilded Age (Pozłacana Era – okres prosperity w kocu XIX w.). Due wraenie robi zwłaszcza witraowa kopuła.

Jeli chodzi o lokalne specjały kulinarne, to nie spróbowałam ich wiele. Raz, e podróujc w pojedynknie lubichodzido restauracji. Dwa, e w USA wszystko (ale to wszystko) słodz. Po prostu „cukier w cukrze” – tutejsze społeczestwo najwyraniej nie zorientowało sijeszcze, e cukier szkodzi. Wciąż sna etapie „low fat” i liczenia kalorii (podajnawet kaloryczność daw punktach sprzeday). Co z tego, skoro to wszystko jest słodkie. Eksploracje ograniczyłam wic dość drastycznie. Skusiłam sina dwie lokalne specjalnoci: hot doga z baru Portillos (ze wszystkimi dodatkami: musztard, jakimdziwnym wciekle-zielonym sosem, pomidorami, kiszonymi ogórkami, cebulki ostrpapryczk) i „rzemielniczy” pop corn z firmy Garrett działajcej od 1949 r. W wersji najbardziej popularnej sprzedajmiks serowo-karmelowy (czegotak dziwnego nie byłam w stanie sobie wyobrazi, wic musiałam spróbowa). W obu przypadkach werdykt jest podobny: smaczne, ale nieco zbyt „chemiczne” w smaku. No i za słodkie.

Dwie najwiksze atrakcje Chicago – rejs łódki wjazd na taras widokowy najwikszego wieowca (Sears Tower) zostawiam sobie na ewentualny powrót z Michałem.