"Gdy po wszystkiej Sycylii przebogosławionej Agaty, męczenniczki Chrystusowej, sława się ruszyła, a lud z Syracuzy do uczczenia jej grobu około pięćdziesięciu mil z ochotą czynił - między innymi szła tam Łucja, czci godna panienka, na święto jej, z matką swoją Eustachią, która już cztery lata płynienie krwi cierpiała. Padły przed grobem świętej dziewicy matka i córka, prosiły z płaczem przyczyny jej. Święta Łucja zasnęła i we śnie ujrzała świętą Agatę między Anioły, dziwnie drogo ubraną, stojącą i mówiącą: Siostro moja Łucjo, Dziewico Bogu poślubiona, czemu ode mnie prosisz tego, co sama zjednaćmożesz matce Twojej? Wiara twoja pomogła matce twej, a oto uzdrowiona już jest. A jako dla mnie Katania jako miasto od Chrystusa wsławione jest, tak dla Ciebie Syrakuza uczczona będzie, boś wdzięczne Chrystusowi mieszkanie dała w Twoim dziewictwie.
To słysząc Łucja ocknęła się i rzekła do matki: Matko moja, juz nigdy nie wspominaj męża, a nie czekaj śmiertelnego potomstwa i pociechy z ciała mego, wszystko to, coś w posagu dać miała człowiekowi dziewictwo moje psującemu i umierającemu, to daj Panu Jezusowi dziewictwo moje zachowującemu. A matka jej rzekła: Zamknij pierwej oczy moje, a czyn z tym potem, co chcesz. A Łucja święta odpowie: Nie tak ten jest Bogu miły, który to mu daje, czego z sobą wziąć a użyć nie może - chceszli Bogu być miłą, daj mu to, czego zażyć możesz. Pókiś tedy żywa jest a zdrowa, daj Chrystusowi, co trzymasz.
Gdy tedy co dzien o tym z matką mówiła, rozdawała swoje majętności i na potrzeby niedostatecznych obracała. Gdy już wsi i drogie perły przedała, doszło to do jej oblubieńca, który się pilnie od mamki jej począł pytać, co się dzieje. A ona ostrożnie zmyśliła: Oblubienica, pani twoja, kupuje lepsze mienie i kwoli temu te i inne rzeczy przedaje. Uwierzył temu głupiec i sam jeszcze do przedawania pobudzał. Lecz gdy widział, że wszystko ubogim wdowom, pielgrzymom, sługom bożym rozdano, pozwał ją do Parchazjusza, starosty, mówiąc: Moja oblubienica Łucja chrześcijanka jest, przeciw rozkazaniu cesarskiemu czyni. Karał ją słowy Parchazjusz i do ofiary diabelskiej przywodził. A święta Łucja rzekła: Ofiara żywa i niepokalana u Boga jest ta - wspomagać wdowy i sieroty w utrapieniu ich. Iż już nic nie mam, co bym jemu na ofiare dać miała, jemu się sama ofiarą żywą ofiaruję.
Parchazjusz rzekł: Te słowa mów takim, jakoś sama chrześcijanom. U mnie, który przestrzegam rozkazania cesarzów, próżne są te słowa. Łucja: Cesarskich ustaw strzeżesz, a ja bożych. Czyń co ci się zda, ja uczynię, co jest mi pożyteczne. Parchazjusz
: Ojczyznę twoją z gamraty, z którymiś dziewictwo utraciła, pożarła i rozproszyła; przetoż jako nierządnica mówisz. Łucja: Jam ojczyznę moją na dobrym miejscu zostawiła, a skazicielów duszy i ciała nigdym nie przyjęła. Parchazjusz: A kto kazi duszę i ciało? Łucja: Radzicie duszom ludzkim cudzołostwo
, aby męża swego opuszczały, to jest Stworzyciela swego, ażeby szły za diabłem i bałwanami. Parchazjusz: Ustaną słowa, gdy przyjdzie do kija. Łucja: Apostoł rzekł, iż ci, którzy w czystości żyją, są Kościołem Bożym i Duch Święty w nich mieszka. Parchazjusz: Każę cię do nierządnego domu prowadzić, gdzie czystości zbędziesz i uciecze od ciebie Duch Święty. A Łucja: Ciało się nigdy nie maże, chyba gdy serce przyzwoli. Jeśli mnie poniewolnie zniewolisz, czystość moja dwie korony mieć będzie. Parchazjusz: Każę cię na nierządzie umorzyć, jeżeli na ceremonie cesarzów nie zezwolisz. Łucja rzekła: Co z ciałem moim uczynisz, o to sługa Chrystusa dbać nie będzie.
Tedy starosta kazał przyjśc nierządnym gospodarzom i dał im Łucję świętą mówiąc: Weźmijcie, ludzie, czystość jej i tak długo urągać z niej każcie, aż umorzona będzie. A gdy ją ciągnąc nierządnicy poczęli, tak mocną dał jej wagę Duch Świety iż jej ruszyć z miejsca nie mogli. I gdy więcej żołnierzów przystapiło, trącając ja i ciągnąc, od potu ustawali, a Panna Boża niewzruszona zostawała. I nabrali powrozów, którymi ją za ręce i nogi uwiązali, i wszyscy ją ciągnęli, a ona jako góra, której ruszyć nikt nie może, stała. Trwozył się więc Parchazjusz i w smutku omdlewał, i przyzywał czarowników i swoich kapłanów. Kazał ją uryną lać, ale i to nie pomogło. Kazał wiele par wołów na pociągnienie jej zaprząc, lecz jej bynajmniej z miejsca ruszyć nie mogli. Rzekł tedy do niej Parchazjusz: Co to są za czary twoje? Co się dzieje, że jednej panny tysiąc mężów ruszyć nie może? I rzekła mu panna: Co się frasujesz, doznałeś, żem jest Kosciołem Bożym, uwierzże. Jeżeliś jeszcze nie doznał, przypatrzże się. A Parchazjusz tym więcej wzdychał, widząc, że się z niego pośmiewisko czyni. Tedy kazał około niej wielki ogien napalić i smoły żywicy i oleju nakłaść i na nią miotać. A panienka stała niewzruszona. Zatem przyjaciele Parchazjuszowi, patrząc na jego frasunek, przebić mieczem gardło panienskie kazali. Zraniona srodze, modliła się, póki chciała, rozmawiała z ludźmi, póki chciała, mówiąc: Jako kataneńskie miasto ma obronicielkę swoją Agatę, siostrę moją, także ja dana jestem miastu temu.
A gdy mówiła sługa boża Łucja, mając onę ranę przed oczyma, widziała związanego Parchazjasza, po którego cesarz przysłał. Bo w radzie rzymskiej na gardło skazany jest. A Łucja święta męczenniczka z miejsca się onego, na którym przebita jest, nie ruszyła ani umarła pierwej, aż przyszli kapłani i dali jej Najświętszy Sakrament, i rzekli wszyscy: Amen. Toż ona ducha wypuściła. Na tymże miejscu imieniem jej kosciół jest zbudowany, w którym kwitną modlitwy jej teraz i póki ten świat stać będzie. Amen."
Jednej informacji ksiądz Skarga oszczędził swoim polskim czytelnikom. Otóż Łucja wydłubała sobie oczy, aby owe Parchazjusza nie kusiły. Oczy symboliczne nosi się przed świetą na tacy na procesjach.