z Paryża d. 6. Czerw.
Gdy w radzie 500. przyszło do roztrząśnienia stanu wyspy San Domingo zabrał między innemi głos deputowany Villaret Joyeuse, bywszy admirał, z którego następuiący wyiatek tu umieszczamy.
„Niemam (mówił on) w Koloniach żadnego maiątku, a zatym nie mam i osobistego interessu. Wyższy przedmiot iest mi powodem do zastanowienia się nad stanem Koloniów, z któremi nasza czynność i nasza polityczna exystencya połączona iest. Zważmy, co znaczyły tam nasze porty w roku 1788. Z których ieden tylko 300. w sobie liczył okrętów. Co rok wychodziło z Francy i do owych okolic 30 do 40,000 maytków. Dziś upada tam handel, a okręty gniią w portach. Od czterech lat rozgłaszaią fałszywe wieści o San Domingo. Jacyś Filantropowie malowali niewolnictwo nayochydnieyszemi farbami. Gdy w roku 1791 opuściłem San Domingo, były tam wszystkie pola obstawione domami, i znaydowało się tam 40,000. Białych, 10,000. mieszanych, a 450,000. czarnych ludzi. Iuż wtenczas pokazywały się tam iskierki zamieszania. Wkrótce nastąpiła burza straszna niszcząca cały kray, krew płynęła strumieniami i do takiego stopnia doszło teraz nieszczęście, wiadomo każdemu.
Jedynym środkiem podźwignienia San Domingo iest wprowadzenie tam znowu porządku przez siłę i powolność. Tego inaczey dokazać niemożno iak przez woyskowy rząd. I tak Vendee została tym sposobem zwrócona do spokoyności. Gdyby rostropnemu generałowi, iakim był Rochambeau nie byli kommissarze związali rąk, byłby pokoy w San Domingo przywróconym. Nie iest moim zamiarem,wtrącić czarnych ludzi w niewolą dawną i chcę tylko, aby ieden przed drugim był bespiecznym, aby ich rozwiozłość poskomiono i własną ich wolność zabespieczono.
Niechay nikt nie mówi, iż niepodobno iest zwrócić czarnych ludzi do porządku i pracy. Izaliż nierozumiano, że nikt nie potrafi uśmierzyć 200,000 agentów teroryzmu? a przecież powrócili do pracy i wstydzą się teraz swoich zbrodni. Roskażcie tylko, a czarni ludzie będą posłusznemi, przeproszą się ze swoiemi bywszemi właścicielami i zobowiążecie ich ku sobie przez nowe dobrodzieystwa."
[Gazeta Południowo-Pruska 1797.06.24 Nr 50]