piątek, 25 marca 2011

Losy świata rozstrzygają sie w Choroszczy








W zasięgu krótkiej podróży białostockim autobusem nieco podmiejskim znajduje się miasteczko Choroszcz, znane głównie z letniej rezydencji Branickich. “W pewnej odległości od Białegostoku (...) znajduje się domek wiejski w Choroszczy“ - pisał w XVIII wieku francuski dyplomata Pierre Henin, ustawiając rzeczy we właściwych proporcjach: dziś ów domek wiejski zwany jest pałacem. Pałac spalili nam Ruskie, ale te poprzednie, Białe, w 1915. Można poniekąd powiedzieć, że gdyby nie druga wojna, pałac zostałby rozebrany (stosowną decyzję podjęto w 1933, ale nie zdążono zrealizować). W pałacu mieści się obecnie muzeum wnętrz.
Inną instytucją, z której słynie Choroszcz jest szpital psychiatryczny, funkcjonujący w budynkach dawnej fabryki włókienniczej Moesa. Fabryka powstała w 1840, gdy wprowadzono granicę celną pomiędzy Królestwem Polskim a resztą Imperium. Skłoniło to Moesa do przeniesienia swoich interesów ze Zgierza pod Białystok. Działał z rozmachem, kupił pałac, a na terenie przylegającego parku wybudował fabrykę. Szpital obecnie sposobi się do leczenia skazanych za przestępstwa seksualne - co miejscowa prasa komentuje nośnymi tytułami (“Gwałciciele i pedofile przyjadą do Choroszczy”). Rzecz jest jednak, jak wyjaśnia dyrektor szpitala, bardzo korzystna, albowiem Narodowy Fundusz Zdrowia przewiduje wyższe stawki za zajmowanie się skazanymi niż nieskazanymi pacjentami i szpital już tych pedofili doczekać się nie może.
Jan Klemens Branicki zapraszał do Choroszczy polityków, dyplomatów i artystów, a nawet koronowane głowy, między innymi swojego szwagra, Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jeden z gości hetmana przybył do miasteczka wprost z rzymskich katakumb i został w Choroszczy do dziś. Chodzi o Kandyda, bynajmniej nie wolteriańskiego, tylko świętego. Zresztą tożsamość gościa została ustalona ponad wszelką wątpliwość dopiero niedawno. Przez “tak liczne wieki” uważano, że w kościele parafialnym w Choroszczy szklaną trumnę zamieszkuje święty Kandyd tebański. Dziś wiadomo, że chodzi o świętego Kandyda rzymskiego. Świadczy o tym notatka znaleziona w trumnie, wskazująca na datę (10 marca 1756) i źródło pochodzenia (rzymskie katakumby Santa Agnese).
Święty Kandyd, a w zasadzie to, co z niego zostało, umieszczone jest w woskowej rzeźbie, ubranej w bawełniano - papierowe szaty. Uważano wcześniej, że figura zawiera relikwiarz cząstkowy, jakąś kostkę lub kostek kilka jedynie. Zdjęcie rentgenowskie ujawniło jednak, że w środku jest niemal cały święty. Zauważono też (a obserwacja ta nasiliła się po 2003 roku, kiedy to figurę poddano renowacji, usuwając agresywny makijaż a’la Adam Bielan, uszyto świętemu nowe rękawiczki i ogólnie odkurzono), że święty doznaje erekcji palca, który co roku zbliża się bardziej do wieka trumny.
Wtedy w świętego Kandyda uwierzył i miejscowy proboszcz, który dopotąd uważał że Kandyd jest obciachowy i nienowoczesny. Święty znalazł więc eksponowane miejsce w kosciele, szklana trumna z figurą - relikwiarzem jest na widoku wiernych, którzy na bieżaco mogą śledzić postępy świetego palca - gdy palec dotknie do wieka trumny spowoduje koniec świata. Tak, Koniec Świata. Naszego świata. Ani Majowie, ani Fukushima, ani nawet prace komisji d/s obalania raportu MAK, tylko święty Kandyd samojeden to sprawi. Jednym palcem.
Lokalny kler chwilowo wykazuje pewien sceptycyzm w ocenie właściwości świętego. Leszek Struk, proboszcz miejscowej parafii, oświadczył w wywiadzie dla dziennika Fakt, że "prawdziwości legendy nie sposób na razie sprawdzić" (podkreślenie moje - MB). Wydaje się, że bliskość szpitala psychiatrycznego jest bardzo fortunna.
Pozostaje kwestia przydziału świętego Kandyda. W sytuacji, gdy inni święci borykają się z nadmiarem weneracji, orędować muszą w wielu, często wzajemnie się wykluczających sprawach i patronować (zbyt) licznym grupom społecznym i zawodowym, obecność niezagospodarowanych świętych woła o pomstę do nieba, a przynajmniej o szybkie zmiany. Proponuję więc przydzielić świętego Kandyda jako patrona mężczyzn po pięćdziesiątce oraz ustanowić go inhouse-saint korporacji Pfizer.