Rodzaj oczar (Hamamelis) nie ma przedstawicieli w rodzimej florze Europy. Jej mieszkańcy spotkali się z amerykańskimi gatunkami oczarów, gdy wybrali się kolonizować Nowy Świat. Ponieważ kolonistom oczar wydawał się podobny do wiązu (zwanego w Anglii potocznie wych hazel), nazwali tak drzewo, które rosło w Nowej Anglii. Wych pochodzi od staroangielskiego wice, co oznacza ‘giętki, elastyczny’ (stąd mamy we współczesnym angielskim week - słaby i wicker - wiklinę). W którymś momencie pisownia przeskoczyła do witch hazel - pomogło zapewne to, że oczary kwitną o nietypowych dla większości roślin porach, no i oczar stał się ‘czarodziejską wikliną’ (po niemiecku: Zaubernuss, po szwedzku: Trollhasselsläktet, po duńsku: Troldnød). Pewne echa czarodziejskości także w nazwie polskiej, która powstała pod koniec XIX wieku (nie ma u Lindego, jest u Arcta).
Łacińska nazwa pochodzi - jak to zwykle bywa - z greki (a nadał ją sam Linneusz). Odnosi się ona do równoczesnego występowania na roślinie kwiatów i zeszłorocznych torebek nasiennych (przysłówek hama - ἅμα - wskazuje na jednoczesność, natomiast melon oznacza owoc).
Wracając jednak do dendrologii… Amerykański oczar wirginijski (Hamamelis virginiana) kwitnie późną jesienią i jego kwiaty często gubią się wśród jeszcze nieopadłych liści. Sympatryczny (znaczy występujący na tym samym obszarze) wobec niego oczar wiosenny (Hamamelis vernalis) kwitnie na przedwiośniu, ale w uprawie jest mało rozpowszechniony poza Ameryką.
Kilkanaście lat temu zanotowano sporą sensację botaniczną - na południu stanu Missisipi odkryto nowy gatunek oczara, o znacznie (2-3 razy) większych liściach, wytwarzający (w odróżnieniu od wszystkich innych gatunków) odrosty, kwitnący na czerwono. Nowy gatunek nazwano Hamamelis ovalis, choć być może jest on identyczny z oczarem, który w początkach XIX wieku opisał jako Hamamelis macrophylla John Lyon, szkocki botanik i łowca roślin.
Spośród gatunków oczarów dla ogrodnika najbardziej interesujące są dwa azjatyckie, które trafiły do Europy w XIX wieku: oczar chiński (zwany też omszonym: Hamamelis mollis) i oczar japoński (Hamamelis japonica), które, krzyżując się ze sobą, stały się formami wyjściowymi dla odmian ogrodowych, różniących się głównie barwą kwiatów (od żółci, poprzez pomarańcze do karminów). W warunkach Polski oczar chiński rozpoczyna kwitnienie wcześniej niż japoński, ale ten drugi wyposaża swoje potomstwo w silny, przyjemny zapach.
Botaników od dawna zastanawiało zimowe kwitnienie oczarów. Przyroda jest jakoś tam - na ogół - sensownie urządzona, więc początkowo przyjęto, że oczar jest wiatropylny i może sobie kwitnąć, kiedy mu się podoba. Szybko jednak wyszło na jaw, że oczary mają lepki pyłek (zupełnie niestosowny przy anemogamii), a także produkują nektar. Dla kogo? Obserwowano, obserwowano i nikogo nie wykryto. Okazało się, że obserwowano nie wtedy, kiedy trzeba. Zupełnie niedawno stwierdzono, że niektóre ćmy z rodzaju Noctuidae (sówkowate) są aktywne zimą (wystarczy im temperatura ledwo powyżej zera, bo mają aktywne mechanizmy generowania ciepła i gęsto obrośnięte kutnerowymi włoskami ciało). A jak sama nazwa wskazuje (sówkowate), są czynne nocą. I właśnie to są zapylacze oczarów.
Owocem oczaru jest okrągła, brązowa, dwunasienna torebka, pękająca latem w sposób, który wyrzuca nasiona na odległość kilku metrów. Nasiona znajdują się w głębokim spoczynku i w naturze kiełkują stopniowo w ciągu kilku lat. Szkółkarze mają swoje sposoby na przyspieszenie tego procesu (8 tygodni w cieple, 16 w zimnie, i tak aż do skutku). Siewki początkowo rosną dość powoli. Rozmnażanie z siewu oczary są niewielkimi (kilka metrów), nisko rozgałęzionymi drzewami.
W praktyce szkółkarskiej odmiany rozmnaża się najczęściej przez szczepienie (na podkładce ze względnie łatwo kiełkującego oczara wirginijskiego). Metoda ta ma jednak swoje wady: podkładka zwykle produkuje mnóstwo odrostów, które trzeba pracowicie usuwać; zaniedbywanie tych czynności może doprowadzić w ostateczności do zamarcia części szlachetnej i tak zwanego zdziczenia. Rozwiązaniem byłoby rozmnażanie oczarów przez sadzonki, ale one to niezbyt lubią i niechętnie się ukorzeniają. To samo dotyczy rozmnażania przez odkłady: mało wydajne, powolne i w zasadzie możliwe tylko amatorsko.
Oczary są odporne na niską temperaturę i dobrze sobie radzą z polskimi zimami, za to bardzo źle znoszą suszę. Preferują stanowiska słoneczne, lecz zaciszne i osłonięte. Bardzo źle reagują na cięcie, nie zabliźniają ran, słabo się regenerują. Zazwyczaj zresztą nie potrzebują sekatora, bo charakteryzują się bardzo regularnym, kielichowatym pokrojem. Bardzo ładnie prezentują się posadzone pojedynczo (soliterowo), bądź w niewielkich grupach na trawniku. Zwłaszcza w dużych ogrodach warto zadbać o dobre wyeksponowanie tych roślin. Oczar bardzo źle znosi przesadzanie, więc należy bardzo dobrze przemyśleć jego lokalizację. Posadzone na dobrze nasłonecznionym stanowisku pięknie przebarwiają swoje liście na jesień.
Oczary (a zwłaszcza wirginijski) interesują także kosmetyków i farmaceutów, ale to już zupełnie inna historia.