niedziela, 18 stycznia 2009

Respect your elders - or be eaten by bears



Prorok Elizeusz nie jest pierwszoplanową postacią Starego Testamentu. Być może z powodu poniżej (2 Król. 2:23-24) opisanej przygody:

Stamtąd poszedł do Betel. Kiedy zaś postępował drogą, mali chłopcy wybiegli z miasta i naśmiewali się z niego wzgardliwie, mówiąc do niego: «Przyjdź no, łysku! Przyjdź no, łysku!» On zaś odwrócił się, spojrzał na nich i przeklął ich w imię Pańskie. Wówczas wypadły z lasu dwa niedźwiedzie i rozszarpały spośród nich czterdzieści dwoje dzieci.

A Lenin uśmiechnąłby się tylko i poszedł dalej.

Zabawną ekwilibrystykę uprawiają różne internetowe serwisy religijne. Najpocieszniej jest tutaj: żadne tam dzieci, tylko gang wyrostków. "Bóg musiał ich ukarać, gdyż inaczej postawa lekceważenia wobec Słowa Bożego i Jego proroków rozszerzyłaby się jeszcze bardziej." No po prostu trudna decyzja Starszego Pana, wybór mniejszego zła w trosce o reputację. Zresztą, jak piszą owiani duchem chrześcijańskiego miłosierdzia autorzy strony "możemy być pewni, że postawa ta nie wzięła im się z nikąd, ale zapewne wynieśli ją ze swoich domów". Dziadkowie w KPP, rodzice czytają Wyborczą, niedaleko rośnie jabłoń od ulęgałek. Inaczej do zagadnienia podchodzi niejaki o. Jacek Salij - Wszechmocny chciał przypieprzyć w bałwochwalcze sanktuarium w Betel, drogą akurat szły dzieci... na drodze prorok, przy drodze las... łatwo o tragedię. Dziecięce trupki zawsze przemawiają do wyobraźni. I ta precyzja w obliczeniach - akurat 42. Po oczku na misia.

Ksiądz Tadeusz Hanelt (z serwisu katolik.pl), najwyraźniej naoczny świadek wydarzeń, pisze: "dzieci zaczęły go wyśmiewać i rzucać w niego kamieniami". Jasne, obrona konieczna, każdy sąd by uniewinnił. Mały Gość Niedzielny odnotowuje również to wydarzenie, ale w ślad za Księgą Hioba (12:7) radzi: "Zapytaj zwierząt – pouczą". Nauczki brane bezpośrednio od niedźwiedzi nie wychodzą jednak na zdrowie.

Ks. Henryk Witczyk w Tygodniku Powszechnym wynajduje natomiast okoliczności łagodzące. Znaczy Elizeusz tylko przeklął w Imię Pańskie, nie nasłał osobiście niedźwiedzi. Niedźwiedzie sobie akurat przechodziły. A przeklęci smakują lepiej (to rodzaj marynaty). Zresztą Elizeusz kiedy indziej wskrzeszał (nie tych samych, ale wskrzeszał), więc to nie tak, że jest 42:0. Jest dokładnie 44:1 (w drugiej połowie wskrzesił dziecko Szunemitki, ale zabił ogniem z nieba dwóch pięćdziesiątników).

W każdym bądź razie, jak mawiają zazwyczaj na koniec takich opowieści... and God lived happily ever after.



PS. Wykorzystane ilustracje pochodzą z internetu (stąd i stamtąd)