Wszyscy kiedyś widzieliśmy motylka modraszka. Motylek modraszek przypomina mrożkowskiego ptaszka ugupu. Przypomina z obyczajów. Modraszek do szczęścia potrzebuje roślinek krwiściągu lekarskiego. To jest jeszcze całkiem zrozumiałe, bo - na przykład - pies Olgi Jackowskiej też potrzebuje roślinek, innych i w dodatku ususzonych. Perwersje zaczynają się dalej. Oto bowiem larwie modraszka, która wykluła się ze złożonego na krwiściągu jajeczka i żyła sobie dotychczas spokojnie włączają się szwendacze. Larwa rusza w świat, a w zasadzie wykonuje pierwszy w tym kierunku krok polegający na opadnięciu bądź zejściu na ziemię. Na ziemi larwa czeka na mrówkę. I to nie byle jaką. Na mrówkę wścieklicę. Mrówce wścieklicy, otumanionej feromonami, wydaje się, że larwa modraszka jest młodszą siostrzyczką (larwą mrówki) i zanosi ją do mrowiska. Na ogół tej iluzji ulegają też inne mrówki mrowiska; larwa modraszka unikając gwałtownych ruchów stara się je nie prowokować. W mrowisku larwa modraszka skłania się ku diecie wysokobiałkowej (jaja i larwy mrówek), a na wiosnę wylatuje pięknym modraszkiem, szukając modraszka odmiennej płci i roślinki krwiściągu lekarskiego. I tak da capo al fine.
Oszacujmy teraz prawdopodobieństwo znalezienia właściwej roślinki, prawdopodobieństwo opadnięcia na ziemię we właściwym czasie (tak, aby trafić na przechodzącą mrówkę właściwego gatunku - larwy niezabrane do mrowiska giną z głodu), prawdopodobieństwo, że mrówki dadzą się oszukać i nie zlinczują larwy modraszka w mrowisku, wreszcie prawdopodobieństwo, że mrowisko nie pozbiera tak dużej ilości modraszków, że nie przeżyje jako społeczność. Na deser dodajmy sobie jeszcze prawdopodobieństwo uniknięcia porażenia larwy modraszka przez błonkówki z rodziny gąsieniczników (a tak, trafiła kosa na kamień, modraszki też mają swoich obcych). I co nam wyjdzie? Ano wyjdzie nam to, że modraszki od kilkunastu tysięcy pokoleń(*) grają w totolotka. I wciąż zdarzają się szóstki.
(*) - Wiadomo dość dokładnie, kiedy wyewoluowały modraszki. A nawet gdzie. W Mongolii.