z Paryża d. 14. Marca
Między zabawami, które zeszłey zimy były w modzie w Paryżu iest Mimika, w którey szczegulniey nieiaki Thimel celował. Odmiana głosu i twarzy tak iest w iego mocy, że sam ieden może udawać małe kommedyiki i tak doskonale, iż każdy by przysiągł, że ie kilka gra osób.
Nieraz zwykł on bawić kompanią schowawszy się w kącie pokoiu za parawan, udaiąc n.p. polowanie w takowym sposobie: Kogut pieniem swym świtanie dnia ogłasza. Młynarz z żoną w łóżku leżący iest przez to obudzony. Chce wstać, lecz ta go zatrzymuie, zapewniaiąc, że ieszcze nie późno. Dla przekonania się o tym, wstaie on i otwiera okno. Idąc potrąca przypadkiem kotkę, która niezmiernie miauczy, za co go żona bardzo łaie. Otwarte okno ułatwia usłyszenie szumu wiatru. Młynarczyk urządza młyn. Młynarz mówi z nim przez okno, a ten mu z dołu odpowiada. Z daleka słyszeć się daie szczekanie psów, odgłos trąb ogłasza rozpoczęcie się polowania. Dzieci budzą się i płaczą. Następuie kłótnia męża z żoną o długie w łóżku leżenie. Tymczasem poluiący zbliżaią się, psy i trąby coraz wyraźniey słychać, anawet rżenie i parszchanie koni. Niektórzy z strzelców zatrzymuią się, zaczynaią z młynarzem rozmawiać, tymczasem żona wstaie i ziewaiąc życzy strzelcom dnia dobrego. Niektóre żarty między mężem i żoną kończą tę scenę. Wszystko to sam tylko Thimel reprezentuie, a różne tony i rozmowy tak prętko po sobie następuią i tak są umodyfikowane, że w naywyższym stopniu uwodzą spektatorów, a razem z tylu dowcipnemi żartami są połączone, że go każdy chętnie kilka godzin słucha.
z Wiednia d. 17. Marca.
Nasz dwór proponował Papieżowi, aby mieszkał w Pradze.
z Nissa d. 28. Lut.
Wszyscy się dziwuią szczęśliwym skutkiem manewrów Basmana Oglu, którę nawet biegłego taktyka zastanawiaią. Lecz to zadziwienie ustaie gdy wniydziemy w szczeguły okoliczności. W iego armii widać officyerów i żołnierzy prawie ze wszystkich narodów, a mianowicie wiele francuzów i niektórych insurgentów polskich. Ci będąc rosproszeni od moskalów i au-stryakow zgromadzili się znowu pod roskazami nieiakiego Ogolińskiego(*) i przyięli służbę u Basmana Oglu. Polak ten i emigrant francuzki Baunau, indzynier, kieruią całemi operacjami Basmana Oglu.
z Londynu d. 13. Marca
Sławny niewidomy, Jozef Strong(**), umarł zeszłego tygodnia w Carlisie w 66 roku wieku swego.
[Gazeta Południowo-Pruska 1798.03.31 Nr 26]
--
(*) niejaki Ogoliński niestety pozostaje bliżej nieznanym strategiem, taktykiem i mózgiem wszelkich operacji Basmana Oglu.
(**) -JOSEPH STRONG, A REMARKABLE BLIND MECHANIC. The propensity of the blind to cultivate the science of music, is well known to every person of the least observation. With this propensity there is sometimes combined an extraordinary genius for mechanics, but few have possessed both in a greater degree than Mr Joseph Strong.
He was a native of Carlisle, and was blind from his birth. Notwithstanding this disadvantage, he displayed even in his infancy astonishing skill in mechanics. He attached himself early to the study of music, and was a good performer on the organ. The following circumstance affords a striking instance of his ingenuity and perseverance, by means of which he contrived to produce every thing he thought worth possessing. At the age of fifteen he one afternoon concealed himself in the cathedral of Carlisle, during the time of divine service. When the congregation had retired he proceeded to the organ - loft, and examined every part of the instrument. He was thus occupied till about midnight, when, having satisfied himself respecting the general construction, he began to try the tone of the different stops, and the proportion they bore to each other. This experiment could not, however, be concluded in so silent a manner as the business which had before engaged his attention. The neighbourhood was alarmed; various were the conjectures as to the cause of the nocturnal inusic. At length some persons mustered courage sufficient to go and see what was the matter, and Joseph was found playing the organ. Next day he was sent for by the dean, who , after reprimanding him for the method he had taken to gratify his curiosity, gave him permission to play whenever he pleased.
He now set about making himself a chamber - organ, which he completed without any assistance whatever. He also constructed various other pieces of machinery, among which was the model of a loom, with a figure representing a man working in it.
At the age of twenty he could make himself almost every article of wearing apparel; and all his household furniture, with few exceptions, was of his own manufacture. The first pair of shoes he made, was for the purpose of walking from Carlisle to London, to visit Mr Stanley, the celebrated blind organist of the Temple Church. This visit he actually paid, and was highly gratified with the jaunt. Though he indulged his fancy in the manner described above, yet these amusements did not prevent him from following with great assiduity the business of a diaper weaver, at which he was accounted a good workman. Mr Strong was married at the age of twenty - five and had several children. He died at Carlisle, in March 1793, in the 66th year of his age .
(Curiosities of Biography; Or Memoirs of Remarkable Men, Glasgow 1845)