Zagadnieniom etyki seksualnej poświęcona jest książeczka Björnstjerne Björnsona 'Jednożeństwo i wielożeństwo', wydana w Warszawie w 1893 roku. Śmiech (Gwiaździsty Niedźwiedź to imię jak z powieści Karola Maya) zamarł mi na ustach, gdy pobieżna kwerenda internetowa wykazała, że obcowałem z dziełem (przyszłego) noblisty.
Linia programowa dzieła jest prosta - nie należy się ryćkać za młodu, na co argumenty dostarcza świat zwierząt: "W Norwegii np. rasy krów i koni zdrobniały i zmarniały wskutek tego, że stanowienie zaczynało się w zbyt młodym wieku". Źródłem całego zepsucia - Francja:
Dalej, niewstrzemięźliwość płciowa prowadzi prostą drogą do manii wielkości. Jest jeszcze druga "straszna choroba płciowa" wynikająca z rozpusty. Autor na trzech kolejnych stronach zapewnia o jej przeraźliwej okropności i bezdyskusyjnym związku z rozpasanym seksem, w słowach tak zapalczywych, że aż zapomina ją nazwać. Domyślać się tylko można, że chodzi o syfilis.
Autor ilustruje wywód przykładami i obserwacjami z życia. Tak, na przykład, w Londynie:
można spotkać człowieka wożącego i pokazujące go taczkę, z umieszczoną na niej klatką, w której siedzą razem pies i kot, kilka szczurów, myszy i ptaszków. Podczas zimy pies i kot tulą się do siebie, a szczury, myszy i ptaszki chowają się w ciepłej ich szerści. Odwieczni wrogowie mogą się tak zaprzyjaźnić w jednem pokoleniu! Czyż można wobec tego wątpić o moralnej sile wychowania?
A, z kolei, w Sztokholmie:
jedna z moich szlachetnych towarzyszek opowiadała mi pewnego razu, że dowiedziawszy się o strasznej rozpuście, jakiej oddawali się uczniowie pewnego wyższego zakładu naukowego, niezmiernie obawiała się o swego syna, który się tam wychowywał. Wezwawszy więc syna, matka błagała go, ażeby przyznał się szczerze, czy on nie brał w tym udziału. Nie. Dla czego? Dla tego, że już wcześniej ostrzegała go matka. Łatwo sobie przedstawić radość matki. Niechże więc inne matki postarają się mieć taką samą pociechę ze swych dzieci.