Czy wiecie Państwo, co to regularność? Proszę się nie przejmować, ja też nie wiedziałem, dopóki nie przeczytałem książeczki doktor Jadwigi Śmiarowskiej “Higiena młodej dziewczyny" (Warszawa, Dom Książki Polskiej, 1933), w której to znalazłem zdanie “Pierwsze pojawienie regularności jest ważnym faktem w życiu fizjologicznym kobiety”. Autorka zresztą wcale nie boi się dość śmiałych porównań, w rozdziale o samogwałcie dziewczynek pisze: “Zwłaszcza duże wargi wiszą jak firanki i są charakterystyczne dla onanistek”. Prawdziwe jednak perełki znalazłem w rozdziale o higienie moralnej (podrozdział “Ogólne przystosowanie do życia”), gdzie doktor Jadwiga dzieli się z czytelnikiem głębią swoich refleksji:
Kobieta ma dużo danych, żeby być dobrą lekarką, ale musi do tego mieć zdrowie, zdolności, umiłowanie do tego zawodu, dużo wytrwałości i cierpliwości, sympatyczny zewnętrzny wygląd; nie mając tych powyższych danych nie wytrzyma konkurencji z mężczyzną nigdy. Lepiej mierzyć mniej wysoko… i nie tracić długich lat życia na minimalne wyniki praktyczne. […] Wysokowykształcona, równouprawniona, z doktorskiemi dyplomami - jako kobieta częściej poniesie klęskę w swem życiu osobistem, niż stuprocentowe kobieciątko, pociągające swoją naiwnością, wdziękiem i słabością, szukające opieki u mężczyzny. […] Nadmierna ilość studentek w Polsce rzuca się każdemu w oczy - czy podobna, żeby wszystkie miały odpowiednie uzdolnienie i zamiłowanie do wyższych studiów? Rezultatem tego jest nadmiar inteligentnego proletariatu, który nawet po uzyskaniu dyplomów doktorskich poprzestaje na zarobkach i posadach, do których studja uniwersyteckie są zbyteczne. Albo może za dużo mamy uniwersytetów w Polsce? Dyplomy i tytuły naukowe - to najmniej pewna droga do osiągnięcia trwałego szczęścia w rodzinie.
2 komentarze:
Coś w tym jest. Kobiety na wysokich stanowiskach zamieniają się w harpie i często utrudniają życie młodszym koleżankom. Zwłaszcza, jeśli te godzą obowiązki pracownicze z rodziną. Widziałam za dużo takich sytuacji, by był to przypadek. Kociątko zawsze sobie poradzi, kobieta z doktoratem... no cóż. Różnie bywa. Teraz jest straszny pęd po papier i wykształcenie, a trochę zapomina się o jakości. Dlatego też jestem przeciwna parytetom. Praca powinna być dla zdolnych ludzi, a nie dla określonego procenta danej płci.
Patriarchat to system wymyślony przez stare baby do utrzymywania kontroli nad babami młodymi. Mężczyźni są tutaj zupełnie przypadkowymi beneficjentami.
Prześlij komentarz