z Paryża d. 18. Października
Minister zagranicznych interessów odebrał kuryera od generała Buonaparte z Kairu z depeszami. Przed nim wyiechało iuż dwóch innych. kuryerow, ale od Anglików zostali schwytani. Trzeci płynął podłuż brzegów morza śródziemnego i zawinął do Ankony; opuścił Buonaparta przed dwiema miesiącami i przywiózł następuiące a powiększey części ieszcze nie znaiome wiadomości.
Francuzka eskadra ukazała się pod Alexandryią dnia 1. Lipca. Wylądowanie nastąpiło w odległości iedney mili od miasta.W nocy pomaszerowała armia do Alexandryi; równo ze świtem rospoczął się attak; miasto zostało natychmiast opanowane, a przy końcu dnia obydwa zamki kapitulowały.
Potym zawarłem z Arabami umowę; 30. ich naczelników przybyło do mnie, miałem z niemi długą konferencyą i przyrzekli mi, iż spokoyni będą i tyle mi ludzi przystawią, ile do attaku przeciw Mamelukom potrzebować bedę. Wszystkim niewolnikom tureckim, których w Malcie zastałem, dałem wolność, opatrzyłem paszportami i wielką liczba exemplarzy manifestu, ogłoszonego przy wkroczeniu do Egyptu. Opanowanie Alexandryi kosztuie do 30. ludzi zabitych, a do 100. rannych. Zabitych roskazałem pochować pod kolumnami Pompejusza.
Dnia 7. urządziwszy tymczasowy rząd w Alexandryi i postawiwszy port w stanie obrony, ruszyła armia ku Kairowi, gdyż nic nie było nagleyszego, iak pośpieszyć przeciw temu miastu dla przeszkodzenia Mamelukom, żeby nie poczynili środków obrony i nie zniszczyli tamteyszych magazynów. Dwie drogi prowadziły tam, przez Demenhur i Rozetę. Pierwsza idzie przez zaludnione okolice, lecz iest dłuższa, druga iest krótsza, ale idzie przez wielkie pustynie ponad Nilem, udałem się ostatnią.
Wysłałem generała Dügna dla opanowania miasta Rozety i zostawienia tam garnizonu, z tamtąd roskazałem mu się udać do Demenhur ponad Nilem. Rannym generałom Kleber i Menou powierzyłem komendy, pierwszemu w Alexandryi, drugiemu w Rozecie. Wszystkie okręty transportowe zostały się w porcie Alexandryi, okręty zaś woienne pod Abukir. Szalupy kanonierskie i inne małe statki pod komendę Peree i Andreossy odebrały roskaz udać się Nilem za generałem Dügna.
Dnia więc 7. ruszyłem z Alexandryi, a nazaiutrz stanąłem w Demenhur. Droga miedzy obydwoma mieyscami iest sucha pustynia rozciągaiąca się na 14. mil, gdzie tylko kilka złych źrzódeł znayduie się, które właśnie przeszkodziły, iż od pragnienia nie poumieraliśmy. Podczas marszu napadli na nas Arabowie, ubiwszy nam 30. ludzi.
Batalia pod Ramahnieh.
Dnia 10. stanęliśmy w Ramahnieh nad Nilem i złączyliśmy się z dywizyą generała Dügna. Dywizya generała Desaix attakowana była od 7. do 8oo Mameluków, których po żywey kanonadzie z utratą 40. ludzi odparła.
Batalia pod Chebreisse.
Tymczasem Murat Bey na czele swoiey armii złożoney z wielkiey liczby kawaleryi, mając 8 do 10. wielkich szalup kanonierskich i wiele bateryów nad Nilem, czekał nas w wiosce Chebreisse.
Dnia 12. wieczorem przybliżyliśmy sie do niego. Dnia 13. równo ze świtem staneliśmy naprzeciw siebie. Nie mieliśmy więcey iak 200. kawaleryi. Mamelucy mieli wyborną kawaleryą, okrytą złotem i srebrem, uzbroioną naylepszemi karabinami i pistoletami Londyńskiemi, i maiącą naypięknieysze pewnie w całym lądzie konie.
Armia uszykowała się w porządku do batalii, każda kompania uformowała czworogran; nasza artyleria wymierzona była na wszystkie strony; bagaże i kawalerya znaydowały się w środku.
Wtem rospoczeła się potyczka miedzy naszą i nieprzyiacielską flotylą, która była bardzo zacięta; z obu stron uczyniono z armat więcey 1500. wystrzałów. Obywatel Perree szef dywizyi raniony był w rękę. Niektore z naszych szalup odzyskał trzy razy przez swoie męstwo. Generał Andreossy komenderuiący woyskiem lądowym zachował się bardzo dobrze. Szczególnieyszą uczynić należy tu wzmiankę o mędrcach Monge i Berthelot, którzy się na iedney szebece znaydowali i okazali, iż gdy idzie o pokonanie nieprzyiaciół oyczyzny, wszyscy Francuzi żołnierzami są.
Kawalerya Mameluków okryła całą równinę, obkoliła nasze skrzydła, i usiłowała ze wszystkich stron złamać nasze szeregi, ale wszędzie znalazła linie równie mocne i odpartą została w nieporządku wśródn nayżywszego ognia ze stratą 300. ludzi i szalupy admiralskiey, zapaloney i wysadzoney na powietrzę.
Przenocowaliśmy w Chebreisse i maszerowaliśmy przez całe 8 dni przez naygorętszą w świecie okolicę. Wszystkie wsie, gdzie przyszliśmy, opuszczone były od mieszkańców; przeto iedna dywizya musiała na prawym brzegu w Delcie żywność zgromadzić i do armii przesłać.
Dnia 20. Lipca rano spostrzegliśmy pyramidy; wieczorem przybliżyliśmy się do Kairu o 6. mil drogi.
Dowiedziałem się, że 23. Beiów okopało się z całą swoią potęgą w Imbabe, uzbroiwszy swoie szańce więcey 60. armatami.
Batalia pod Pyramidami.
Dnia 21go równo z świtem napotkaliśmy ich przednią straż, pędząc ią od wsi do wsi. O godzinie 2. stanęliśmy pod szańcami armii nieprzyiacielskiey. Nakazałem generałom Desaix i Regnier przeciąć komunikacyą z Egyptem wyższym iey przyrodzonym schyłkiem, gdzie się ratować mogła. Armia stanęła w takim porządku do batalii iak pod Chebreisse.
Jak tylko Bey Murat postrzegł poruszenia generała Desaix, postanowił uderzyć na niego; wysłał iednego z naywalecznieyszjch Beiów z wyborem woyska, który iak gdyby błyskawica uderzył na obydwie dywizye; przypuszczono ich na 50kroków; rzęsiste kule i kartacze zasłały wielką ich liczbą pole batalii. Arabowie wpadli potym między obydwie dywizye, a ogień z dwóch stron dokonał ich klęski.
Roskazałem niezwłocznie generałowi Bon przypuścić atak do szańców, a generałowi Vial wniść między wspomnione wyżey dywizye i szańce dla dopełnienia troiakiego celu, to iest, aby przeszkodzić wyiściu tego korpusu, przeciąć mu retyradę, i atakować szańce z lewego skrzydła.
W momencie generałowie Vial i Bon roskazali pierwszey i trzeciey dywizyi stanąć w kolumnach do attaku, dwunasta i trzecia dywizya zachowały tę same pozycyą, formuiąc zawsze czworogran i wspieraiąc kolumny attakuiące.
Kolumny generała Bon kommenderowane przez mężnego generała Rampon uderzyły na szańce z zapędzeniem się zwyczaynym, niezważaiąc na ogień liczney artylerii Mameluków. Mamelucy wybiegli wielkim galopem z szańców; nasze kolumny uformowały się w czworogran i przywitały ich bagnetem nasadzonym i gradem kul, a w momencie pole batalii zasłane zostało ich trupami. Nasze woyska opanowały szańce, Mamelucy uciekaiący tłumem wpadli na lewe skrzydło nasze, ale generał Vial stał tam; batalion karabinierów, pod którego ogniem o pięć kroków przechodzić musieli, uczynił miedzy niemi rzeź straszną. Wielka liczba ich zatonęła w Nilu.
Więcey 400 wielbłądów obciążonych bagażami i 50 armat zyskaliśmy. Strata Mameluków wynosi 3000 ludzi kawaleryi wyborney. Wielką liczbę Beiów raniono albo zabito. Nasza strata wynosi 20 do 30 ludzi w zabitych a do 100 rannych. Tey samey nocy Mamelucy opuścili Kair, spaliwszy wszystkie swoie szalupy kanonierskie, korwety, brygi i iednę fregatę.
Dnia 22. nasze woyska wkroczyły do Kairu. W nocy lud zrabował i spalił domy Beiów, dopuściwszy się wielu zbrodni. Kair liczy 300,000 mieszkańców naypodleyszych w świecie.
Po tylu dawnych bataliach i potyczkach wydanych od naszego woyska sile przewyższaiącey, nie myślałbym chwalić ich wstrzemięźliwość i ich krwi zimney w teraźnieyszey okoliczności, gdyby ten nowy gatunek woyny nie był wymagał od nich cierpliwości, która się w samey rzeczy nie zgadza z żywością francuzką. Gdyby się były dały powodać swoiey gorącości, nie byłyby zyskały zwycięztwa, które w tym kraiu inaczey odniesione bydź nie może tylko przez zimną krew i wielką cierpliwość.
Kawalerya Mameluków okazała wielkie męstwo. Cały zbytek tych ludzi dał się widzieć w ich koniach i ich zbroi. Ich domy są nędzne. Trudno widzieć ziemię zyźnieyszą iak w Egypcie, ale też nie masz ludu nędznieyszego, głupszego i dzikszego, iak Egypcianie; oni przenoszą guzik naszego żołnierza nad taler. Na wsiach nie znaią nawet nożyczków. Ich domy są lepione z gliny, meblami ich są kołdry słomiane i dwa albo trzy garki ziemne. Mało iedzą i używaią rzeczy, nie znaią młynów; żyiemy tylko leguminami(*) i mięsem, obfitość zboża iest tu wielka.
Ustawicznie ucieraliśmy się z Arabami, którzy są naywiększemi złodzieiaimi i naywiększemi w świecie zbrodniarzami, zabiiaiąc równie Turków i Francuzów. Generał brygady Muireur wielu adiutantów i oficyerów sztabowych zostało zamordowanych przez tych nędzników, zasadzaiących się za tamami albo w rowach na swych wybornych małych koniach; biada temu, który się oddali od kolumny na 100 kroków. Generał Muireur niezważaiąc na przełożenia wielkiey straży udał się do pagórka na 200 kroków odległego, za którym znaydowało się 3 Beduinów,którzy go zamordowali; Rzplita traci w nim iednego z naymężnieyszych generałów. (**)
W tym kraiu mało iest pieniędzy, wiele żyta, ryżu, legumin i bydła. Rzplita nie może-mieć bliższey i żyźnieyszey kolonii iak w Egypcie. Klima iest zdrowe, ponieważ noce są chłodne. Mimo wielkie trudy i niedostatek wina, nie mamy iednak żadnego chorego. Żołnierze znayduiewielką;ochłodę w pastekach (gatunek melonów wodnych), których tu rodzi się wiele.
Naywyższy Ordonator Sucy wsiadł na naszą flotylę dla przysposobienia nam żywności z Delty. Widząc mnie podwaiaiącego marsz, i pragnąc bydź w dniu batalii przy mnie wsiadł na szalupę kanonierską, i mimo wielkie niebeśpieczeństwo oddzielił się od flotyli. Jego szalupau tkwiła, otoczony wielu nieprzyjaciółmi okazywał naywiększe męstwo; raniony niebeśpiecznie w rękę, zachęcał swoim przykładem maytkow, i udało mu sięprzecież wyrwać z niebeśpieczeństwa.
Zdrowa Nilowa woda gasi pragnienie żołnierzy i sprawia im codzień skuteczne zdrowiu łaźnie.
(Podp.) Buonaparte.
Redaktor zawiera ieszcze następuiące wiadomości o Egypcie.
Ścigaiąc ostatni korpus Mameluków, armia uwolniła część karawany idącey z Mekki i zabraney przez Arabów, którą na pustynie wiedli. Buonaparte roskazał zgromadzić iey szczątki i posłał pod eskortą do Kairu; dał wieczerzą dla znaczniejszych kupców tey karawany i ich żon; te są piękney urody ale ich twarze okryte są stosownie do zwyczaiu kraiowego, do czego iest bardzo trudno naszey armii przyzwyczaić się.
[Gazeta Południowo-Pruska 1798.11.03 Nr 88]
--
(*) Chodzi, rzecz jasna o warzywa, ze szczególnym uwzględnieniem strączkowych, a nie o desery. Por. łac. legumen i fr. légume.
(**) Mimo tej napoleońskiej pochwały (i dramatycznych okoliczności śmierci), generał Muireur jest bardzo mało znany, co niemal nasuwa podejrzenia o jego apokryficzność. Nota bene, wydane w 1855 w Filadelfii "Anecdotes of Napoleon Bonaparte and His Times (Compiled from Every Authentic Source)" pióra A. Cunninghama, Esq. inaczej nieco sprawozdają raport Napoleona do Dyrektoriatu, przydając przyszłemu cesarzowi nieco mrocznego fatalizmu: "General Muireur, in spite of all remonstrance, and by a fatality which I have often remarked in men arrived at their last hour, went out alone and was assasinated by two Bedouins".