Jeden z obrazów z górnego piętra Muzeum Prado. Ostatnie chwile ptaszka, którego za chwile zdusi rączka chłopca, a truchło zostanie rzucone psu do zabawy lub na pożarcie. Rodzice widać wychowują dziecko bezstresowo, matka przygląda się z zainteresowaniem okrutnej zabawie, ojciec wydaje się zachęcać syna.
Malarz, niejaki Murillo, najbardziej znany jest ze słodkich jak budyń z soczkiem scen Niepokalanego Poczęcia. Tutaj pokazuje swoje drugie, prawdziwe oblicze.
6 komentarzy:
Jezus nie bawił się ptaszkiem. A już na pewno się nie znęcał. Wręcz przeciwnie, on tego ptaszka ożywił i teraz nie chce oddać pieskowi.
To pewno tak musiało być jak piszesz, kwiku. Już raz nam kręte ścieżki interpretacyjne naprostowałeś przecież.
No tak, ale tamto było podpisane.
Hm, a jednak może zgadłem. Stąd:
"It has been said that the bird represents redemption; the apocryphal Infancy Gospels tell of an episode in which, as a child, Jesus molded some birds out of mud and then breathed on them, making them fly."
A niesłodki Murillo jest w Teksasie.
Teksański Murillo piękny, a wcześniej nam nieznany (więc tym bardziej piekny). Muchas gracias (jak mawiają w niektórych okolicach).
Patrząc na obraz bez uprzedniego czytania co autor miał na myśli scenka wygląda na rozwinięcie pytania "Myć te, czy robić następne?" Córka z zięciem wybywają na impreze, podkukułczywszy szczeniaka babce.
Mnie najbardziej uderzyły okulary, początkowo wziąłem je nawet za dorysowane.
Prześlij komentarz